Policja zatrzymała już 62-latka, który zatankował swój pojazd na jeden ze stacji benzynowych i odjechał. Do zdarzenia doszło w piątek, 4 marca, w gminie Zalesie, w powiecie bialskim. Jak podaje "Dziennik Wschodni", kierowca miał napełnić bak 150 litrami oleju napędowego.
Rosjanin przyjechał na stację benzynową samochodem ciężarowym. Napełnił bak w całości, podszedł do kasy i próbował zapłacić. Od pracowników stacji usłyszał, że jego karta nie działa. Wyszedł więc z budynku i... po prostu odjechał. Prawdopodobnie myślał, że uda mu się uciec. Jak ustaliła policja, ruszył w stronę granicy.
W trakcie rozmowy ze zgłaszającym ustaliliśmy, że kierowca ciężarówki wszedł na teren stacji, pytając o możliwość zapłaty kartą. Kiedy otrzymał informację, że jego karta nie działa, wyszedł z budynku i opuścił teren stacji. Nie poinformował jednak pracowników, że zdążył już zatankować paliwo za kwotę ponad tysiąca złotych - przekazał jeden z policjantów, cytowany przez "Dziennik Wschodni".
Okazało się, że obywatel Rosji utknął w kolejce razem z samochodami czekającymi na przejściu granicznym. Nie odjechał zbyt daleko i policjantom szybko udało się go namierzyć. Podczas konfrontacji z mundurowymi 62-latek twierdził, że był pewien, że "nie zatankował". Upierał się przy swoim, jednak bezskutecznie.
Obcokrajowiec usłyszał zarzuty i przyznał się do winy.
Na poczet przyszłych kar i grzywien funkcjonariusze zabezpieczyli od niego gotówkę w kwocie 2 tys. zł. O jego dalszym losie zadecyduje sąd. Kradzież zagrożona jest karą do 5 lat pozbawienia wolności - pisze "Dziennik Wschodni".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.