Neonazistowska paramilitarna grupa powiązana z Kremlem poprosiła swoich członków o przekazanie danych wywiadowczych na temat kontrolowania granic i działań wojskowych na Łotwie, Litwie i w Estonii. "The Guardian" pisze, że takie działania powodują obawy na temat tego, czy skrajnie prawicowe grupy rosyjskie planują atak na kraje NATO.
Czytaj także: Illia Gamanin nie żyje. 18-latek zdradził Ukrainę
Kreml może stracić kontrolę
Oficjalny kanał grupy "Task Force Rusich" w zeszłym tygodniu opublikował post, w którym poproszono członków o przekazanie szczegółów dotyczących posterunków granicznych. Anonimowe źródła "The Guardian" twierdzą, że "nietypowe" działania "Rusicza" może wskazywać na "rozczarowanie wojną w Ukrainie".
Dodają, że Kreml może stracić kontrolę nad swoimi skrajnie prawicowymi rosyjskimi organizacjami paramilitarnymi, które mogą wykorzystywać ekstremalne metody prowadzenia wojny na Ukrainie, a nawet w krajach NATO.
Czytaj także: Białoruś chce pomóc Ukrainie? "To pułapka"
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Chcą mieć dane o krajach bałtyckich
Jednak źródła dodały, że jest mało prawdopodobne, aby Kreml był bezpośrednio zaangażowany w takie akcje, ponieważ jego służby szpiegowskie niewątpliwie miałyby już dane wywiadowcze na temat działań wojskowych w krajach bałtyckich.
W ubiegłą środę autorzy oficjalnego rosyjskojęzycznego kanału Rusicza na Telegramie opublikowali post z prośbą do użytkowników w krajach bałtyckich o anonimowe udostępnianie informacji dotyczących infrastruktury wojskowej i powiązanej.
Dane żołnierzy, ich rodzin i samochodów
Post, który obejrzało ponad 60 tys. użytkowników, wzywał do udzielania informacji o jednostkach wojskowych, danych żołnierzy i członków ich rodzin oraz informacje na temat ich transportu osobistego.
"Rusicz" prosi również o szczegółowe informacje na temat ruchów patroli oraz lokalizację posterunków granicznych, systemów nadzoru i pojazdów. Chcieli wiedzieć też o wieżach łączności i aparatury bezpieczeństwa na granicy, a także współrzędnych składów paliw i systemów bezpieczeństwa w obszarach przygranicznych.
Działali w Syrii i w Ukrainie
Doniesienia o tej skrajnie prawicowej grupie pojawiały się już wcześniej. W sierpniu "The Guardian" przekazał, że bojownicy Rusicz, znani z brutalności w Syrii i w wojnie przeciwko Ukrainie w 2014 roku, byli widziani w Donbasie oraz obwodach charkowskim i chersońskim.
Administracja USA nałożyła w sierpniu sankcje na grupę Rusicz wraz z jej przywódcami Aleksiejem Milczakowem i Janem Pietrowskim. Bojówka walczy na Ukrainie od ośmiu lat i jest powiązana z prywatną firmą najemniczą, tzw. grupą Wagnera. "Wagnerowcami" kieruje oligarcha Jewgienij Prigożyn, nazywany "kucharzem Putina".
Wzywamy inne państwa demokratyczne, by rozważyły nałożenie znaczących sankcji na grupę Rusicz i zbadały, czy odpowiednie byłoby uznanie (tej bojówki) lub grupy Wagnera za organizację terrorystyczną – powiedział Hadley.