– Mamy zamiar pomóc okupantom w podjęciu właściwej decyzji i skierowaniu ich kolejnych "gestów dobrej woli" w pożądanym kierunku – skomentowała kontynuowanie ataków na most Antonowski rzeczniczka Dowództwa Operacyjnego "Południe" Natalia Gumeniuk. Nawiązała do takich sytuacji jak wycofanie się wojsk rosyjskich z Wyspy Węży, którą nie były w stanie utrzymać, ale w rosyjskich mediach ogłoszono, że to "gest dobrej woli" wobec przeciwnika.
Kolejny atak na most Antonowski przypuszczono w celu ostatecznego utrwalenia jego statusu jako nieprzejezdnego – powiedziała Gumeniuk dziennikarzom "Ukraińskiej Prawdy".
Potwierdziła, że Siły Zbrojne Ukrainy zaatakowały most Antonowski, most kolejowy w Chersoniu oraz most Kachowski. Zauważyła również, że w wyniku tych ataków wszystkie tradycyjne kanały dostaw ciężkiej broni wojsk rosyjskich od lewego do prawego brzegu Dniepru w obwodzie chersońskim zostały uszkodzone.
Transport ciężkiego sprzętu i zapasów amunicji stają się niezwykle trudne, w niektórych przypadkach wręcz niemożliwe. Cały czas udoskonalamy wszystkie wyniki, a gdy uzyskamy opinie eksperta, że te przeprawy już nie nadają się do użytku, wtedy to ogłosimy – zapewniła Gemeniuk.
Rosyjscy oficerowie uciekają za Dniepr. "Szansa na zachowanie genów"
Według rzeczniczki trwa exodus rosyjskich oficerów. Kierownictwo jednostek wojskowych Federacji Rosyjskiej "powoli wykorzystuje te pozostałości szlaków transportowych do ewakuacji na lewy brzeg, aby czuć się bezpiecznie".
Przede wszystkim oznacza to, że znaczenie tej operacji zmienia się gwałtownie wraz z dowództwem. A dla zwykłego personelu oznacza to, że muszą pozostać na miejscu i podejmować decyzje o swoim losie. Ukraina jest krajem cywilizowanym i przestrzega norm międzynarodowego prawa humanitarnego, więc w niewoli będzie im znacznie lepiej niż nawet po powrocie do własnego kraju. Kto złoży broń, ma szansę zachowania swoich genów w puli – zaznaczyła rzeczniczka.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.