Pracownicy rosyjskich ministerstw oraz urzędnicy moskiewskiego ratusza masowo uciekają przed mobilizacją za granicę. Znane są przypadki ucieczki pracowników rosyjskiego ministerstwa edukacji, ministerstwa cyfryzacji czy Banku Centralnego.
Urzędnicy wyjeżdżają z pracy na urlop i po prostu nie wracają – relacjonuje w rozmowie z internetową telewizją "Nastojaszcze Wremia" Lola Tagajewa, założycielka zakazanej w Rosji gazety "Werstka".
Rosyjscy urzędnicy uciekają za granicę. "Nikt nie chce walczyć, zabijać i zostać zabitym"
Sprawa ma dotyczyć także pracowników moskiewskiego ratusza. Kanał prowadzony w Rosji przez Radio Wolna Europa szacuje, że sprawa dotyczy od 20 do nawet 30 proc. urzędników w niektórych wydziałach.
Przede wszystkim jadą do krajów Azji Środkowej jako członkowie komitetu wykonawczego Rosyjskiego Związku Piłki Nożnej – opisuje Lola Tagajewa.
Dziennikarka zaznacza, że kilku pracowników Urzędu Miasta w Moskwie kontaktowało się z nią osobiście. Opisuje, że chcieli podzielić się swoją historią.
Nikt nie chce walczyć, zabijać i zostać zabitym. W przeciwieństwie do zwykłych obywateli, urzędnicy mają szerszy dostęp do informacji, nie śledzą tylko telewizji. Rozumieją doskonale, co się dzieje – podkreśla redaktor naczelna zakazanej w Rosji gazety.
Mobilizacja w Rosji. Na front trafiło 82 tys. poborowych
W środę 21 września Władimir Putin ogłosił w Rosji "częściową" mobilizację w związku z inwazją na Ukrainę. Jakiś czas temu minister obrony Siergiej Szojgu miał poinformować rosyjskiego przywódcę, że działania mobilizacyjne się już zakończyły. Do walki na Ukrainie wysłano 82 tys. poborowych.
Obejrzyj także: "Rozkład Rosji". To ich gwóźdź do trumny?