Osada wojskowa w Jelańskim znajduje się w obwodzie swierdłowskim, około 129 km od Jekaterynburga. To właśnie tutaj trafiają żołnierze z Uralu i Syberii, którzy opuścili domy, żeby pojechać na wojnę. Reportaż z tego miejsca przygotowali dziennikarze niezależnego portalu Nowaja Wkladka. To opowieść o ''napędzanej alkoholem katastrofie''.
Ośrodek dla zmobilizowanych Rosjan jest jak przedsionek piekła. Widać porzucone puste butelki po wódce, z zasp wystają puszki po piwie. Żołnierze lawirują pomiędzy śladami po oddanym moczu i wymiocinami.
Wśród mundurowych widać poborowych — młodych mężczyzn, których powołano do odbycia obowiązkowej rocznej służby wojskowej. Ich twarze łatwo rozpoznać, bo są najbardziej przestraszeni.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jeśli żołnierze chcą się zrelaksować, mogą odwiedzić np. centrum handlowe Bunkier. Jest w nim kawiarnia, sklep spożywczy i sklep z odzieżą, w którym tak naprawdę sprzedaje się wszystko: od fajek wodnych i butelek w kształcie pistoletu, po pamiątkowe medale z napisami. Jest też salon kosmetyczny, oferujący m.in. usługę mycia włosów. Ale w to miejsce żołnierze raczej nie zaglądają. Przychodzą tu, żeby się napić. Piją, gdzie się da, ile się da. Gdy zabraknie alkoholu, wypijają nawet wodę kolońską.
Sześciu poborowych nie przeżyło
Jeszcze zanim żołnierze trafią na wojnę, wykańcza ich alkohol. Według oficjalnych danych, od początku mobilizacji zmarło sześciu poborowych stacjonujących w Jelańskim. Trzy z tych zgonów były bezpośrednio związane z alkoholem: jeden z mężczyzn zakrztusił się własnymi wymiocinami, drugi zmarł z powodu ataku serca, a trzeci został spisany na straty i odesłany do domu, gdzie zmarł na marskość wątroby (przed śmiercią mężczyzna miał zostać brutalnie pobity).
Są to tylko oficjalne dane. Okoliczni mieszkańcy twierdzą, że zgonów jest znacznie więcej. Problem z nadużywaniem alkoholu przez żołnierzy stał się tak poważny, że w październiku 2022 roku lokalne władze wprowadziły tzw. suche prawo, czyli zakaz sprzedaży alkoholu. Chociaż oficjele z dumą oznajmili, że problem został rozwiązany, prawda była inna.
Sklep monopolowy już po paru miesiącach działał normalnie, a półki uginały się od spirytusu, piwa i wina.
Poborowi piją, aż zmieniają się w świnie. Nie mogą chodzić, ciągle się awanturują i wszystko psują — wyznała kasjerka w rozmowie z reporterką.
Jedni piją, bo nie wiedzą, co robić z nagłym zastrzykiem gotówki. Otrzymują żołd w wysokości 200 tys. rubli, czyli ok. 2700 dolarów. Inni piją ze strachu.
W naszym kraju wszyscy piją. Naprawdę mamy wielu pijaków. Tym bardziej, że zaczęli mobilizować ludzi. Ludzie nie wiedzą, dokąd są wysyłani, więc piją ze strachu. Ale to nie pomaga — mówi w rozmowie z dziennikarką jeden z żołnierzy, który spędził trzy miesiące na wojnie w Ukrainie.
Alkohol to jeden z wielu problemów. Bazę wojskową zaprojektowano tak, by pomieściła 3,5 tys. osób. Na początku mobilizacji żołnierzy było dwa razy więcej. Spali na podłogach, jeden przy drugim. Szerzyły się choroby, brakowało leków, a żołnierze nie mieli gdzie się wykąpać, przez co zżerały ich wszy.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.