W piątek Władimir Putin ogłosił, że podpisał "traktaty akcesyjne", na mocy których samozwańcze republiki w Doniecku i Ługańsku, a także obwody chersoński i zaporoski zostaną przyłączone do Rosji. Działania moskiewskiego dyktatora natychmiast potępił Zachód, podkreślając, że organizowane na okupowanych terenach "referenda" zostały sfałszowane.
Kraje należące do G7 wydały wspólne oświadczenie, w którym przyznały, że "nigdy nie uznają" aneksji ukraińskich ziemi przez Rosję. Podkreśliły też, że Putin po raz kolejny dokonuje rażącego złamania prawa międzynarodowego.
"Rosyjska niekompetencja". Dlatego plan Putina się nie powiedzie
Tymczasem w najnowszej ocenie rosyjskiej inwazji na Ukrainę Instytut Studiów nad Wojną (ISW) stwierdził, że Rosjanie będą mieli spore problemy z kontrolowaniem zaanektowanych terenów. "Putin prawdopodobnie przyspieszył aneksję, decydując się na nią przed podjęciem choćby podstawowych decyzji administracyjnych dotyczących granic i administracji" - napisano w notatce ISW.
Dlatego rosyjscy urzędnicy nie ustalili jasnej polityki ani warunków dla działania administracji. Zorganizowanie rządów w tych czterech przymusowo anektowanych obwodach byłoby biurokratycznym wyzwaniem dla każdego państwa, po tym jak rosyjskie siły systematycznie zabijały, aresztowały i wypędzały ukraińskich urzędników odpowiedzialnych wcześniej za samorząd terytorialny - dodano w ocenie ISW.
Instytut Studiów nad Wojną dodał w swojej ocenie, że Rosjanie już przy okazji mobilizacji rezerwistów wykazali się "biurokratyczną niekompetencją". Dlatego próby organizowania władz lokalnych na okupowanych terenach, przychylnych Kremlowi, będą wiązać się z ogromnymi problemami.
Czytaj także: "Tajna armia Putina". Mają jedno zadanie
Na dodatek Rosjanie tracą kontrolę nad anektowanymi terenami. W sobotę ukraińskie siły odbiły Łyman w obwodzie donieckim, z którego okupanci zaczęli się wycofywać w popłochu. Kolejne porażki na froncie wojennym sprawiają, że w Rosji pojawia się coraz większa nerwowość. Ramzan Kadyrow, przywódca Czeczenii i jeden z popleczników Władimira Putina zasugerował konieczność użycia w Ukrainie "broni nuklearnej o niskiej wydajności".
Moim zdaniem, należy podjąć bardziej drastyczne środki, aż do ogłoszenia stanu wojennego na obszarach przygranicznych i użycia broni jądrowej o niskiej wydajności - napisał Kadyrow w serwisie Telegram.
Sam Putin w piątek podkreślił, że Rosja będzie chronić nowo zdobyte ziemie "wszelkimi siłami i środkami".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.