Wiele informacji, które przekazują rosyjskie media i przedstawiciele władzy, prawdopodobnie nie jest prawdziwych. Takie doniesienia mogą być elementem wojny informacyjnej ze strony Federacji Rosyjskiej.
Rosjanie wiedzą, jak postraszyć i jak ośmieszyć się zarazem w oczach całego świata. Bo inaczej, niż śmiesznie oraz strasznie zarazem, nie da się odebrać słów Anny Kuzniecowej, wiceszefowej Dumy Państwowej. Jej wystąpienie pokazało, że propaganda Kremla nie cofnie się przed niczym, by uzasadnić agresję Rosji na sąsiednią Ukrainę.
Znana w Rosji działaczka praw dzieci, która dwa lata temu została deputowaną partii Władimira Putina, przekonuje dziś, że Ukraina handluje organami dzieci i dorosłych. Sprzedaje je na Zachód, a w ten sposób pozyskuje 7 procent swojego budżetu. Szokujący proceder mają wspierać Brytyjczycy oraz koncern Coca-Cola.
Dowody w Ukrainie mieli oczywiście znaleźć żołnierze rosyjscy. Okupanci.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Brzmi niedorzecznie? Cóż, w Rosji takie informacje każdego dnia trafiają do milionów odbiorców, a przekazują je z pozoru poważne osoby na poważnych stanowiskach. Bo jak inaczej postrzegać osobę, która przez lata była komisarzem ds. praw dziecka Federacji Rosyjskiej, a teraz zasiada w Dumie? Anna Kuzniecowa przeszła długą drogę, to fakt.
I jest żywym dowodem na to, że rosyjska propaganda, to nie tylko brzuchaci generałowie na emeryturze czy szaleni "dziennikarze" oraz ich równie merytoryczne programy. Anna Kuzniecowa także ją tworzy, oczywiście na swój sposób.
Widać wystarczyło jej odczytanie formułki: "Nasi żołnierze znaleźli dokumenty". Sami Rosjanie nie ufają swojej armii i wiedzą, jak jest "sprawna" i jak "znakomicie radzi sobie na polu walki". A zdaniem Kuzniecowej miałaby jeszcze prowadzić jakieś śledztwo i cofając się na froncie znaleźć dokumenty. To ciekawe, że właśnie w tym momencie.
Internauci kpią, że propagandzie Kremla kończą się pomysły, sięgają więc po te najbardziej absurdalne. A Coca-Colę dodali do szalonej narracji, by zemścić się na producencie napojów po tym, gdy ten wycofał się z Rosji. Czyżby kończyły się zapasy napojów w magazynach, a na nowe nie ma co liczyć? Nie wiadomo.