Rosyjski ekspert na nagraniu stwierdza, że jego kraj nie musiał wszczynać bezpośredniej wojny, żeby i tak mieć pewne możliwości nacisku.
Ma możliwość wojny lądowej z Azerbejdżanem. Zaatakujmy Baku, zniszczmy bombardowaniem przemysł naftowy Baku, zniszczmy rakietami energetyczny system Azerbejdżanu. Zachód bardzo na tym ucierpi. Jeśli teraz zbombardujemy przemysł naftowy to paliwo nie dotrze na Zachód. To od razu sprawi, że ceny poszybują po tym, jak wprowadzili limity na cenę ropy - mówił Aleksandrow w rozmowie ze stacją RUSARMINFO.
Jak informuje portal apa.az za swoje słowa Aleksandrow poniósł konsekwencje. Został zwolniony ze stanowiska na Moskiewskim Państwowym Instytucie Stosunków Międzynarodowych Ministerstwa Spraw Zagranicznych Federacji Rosyjskiej, zwanym MGIMO.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W oparciu o ustalone fakty dotyczące działania Aleksandrowa niezgodnego ze statusem pracownika MGIMO, a także skrajnego zaniedbania obowiązków przez Aleksandrowa, rektor podpisał zarządzenie o rozwiązaniu stosunku pracy i wydaleniu Aleksandrowa z Uniwersytetu - oznajmili portalowi pracownicy instytutu.
Dodali też, że Aleksandrowem kierowała nieuzasadniona nienawiść a także nieprofesjonalne zachowanie.
Azerbejdżan pomaga Ukrainie
Azerbejdżan jest sojusznikiem Turcji, natomiast wobec inwazji Rosji na Ukrainę zachowuje neutralne stanowisko. Kijów może natomiast liczyć na pomoc niewojskową. Azerowie właśnie przekazali Ukrainie 45 transformatorów siłowych i 50 generatorów prądu w ramach pomocy humanitarnej.
Prezydent Wołodymyr Zełenski przyznał, że rozumie rolę, jaką pełni Azerbejdżan. Jest on uwikłany w konflikt terytorialny z Armenią o Górski Karabach. Armenii sprzyja Rosja, więc każde osłabienie Azerbejdżanu byłoby Moskwie na rękę.
Czytaj także: Nagranie z rosyjskiego czołgu. "Wszyscy uciekać"
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.