Generał major Andriej Suchowiecki, zastępca dowódcy 41. Armii Połączonych Sił Lądowych Rosji, zginął podczas operacji specjalnej na Ukrainie – napisał we wtorek na portalu wKontaktie jego przyjaciel, Siergiej Czipiliew. To jak dotąd najwyższy rangą rosyjski wojskowy, który zginął podczas inwazji na Ukrainę.
Składamy najgłębsze kondolencje rodzinie Andrieja Aleksandrowicza – poinformował Czipiliew, pełniący funkcję wiceszefa organizacji weteranów w obwodzie kirowskim.
Okoliczności śmierć rosyjskiego dowódcy początkowo były niejasne. Potwierdzono jedynie, że zginął 1 marca w rejonie portowego miasta Mariupol na południu Ukrainy. Teraz pojawiły jednak się doniesienia, że Suchowiecki został zastrzelony przez ukraińskiego snajpera z odległości 1,5 km.
Przy dzisiejszych możliwościach technicznych i przy obecnym wyszkoleniu żołnierzy jest to całkowicie możliwe. Ale w warunkach bojowych to niezmiernie trudne – podkreśla w rozmowie z o2.pl były wojskowy snajper.
Nie żyje Andriej Suchowiecki. Rosyjski generał zginął od strzału ukraińskiego snajpera?
Nasz rozmówca zaznacza, że aby móc planowo zastrzelić dowódcę, trzeba go najpierw zidentyfikować. Z takiej odległości trudno dokonać tego przy pomocy lunet rozpoznawczych, a co dopiero celowników optycznych. Ale można skorzystać z dronów i innych danych wywiadowczych.
Utrudnieniem jest także pogoda, o tej porze roku szybko robi się ciemno – zwraca uwagę rozmówca o2.pl.
Zdaniem byłego wojskowego strzelca wyborowego, rosyjski dowódca mógł jednak zostać obrany na cel przez snajpera całkiem doraźnie. Podstawą do zastrzelenia go mogło być zachowanie innych żołnierzy.
Rosyjska armia, nie popisuje się wyszkoleniem, a jej torby są wypełnione piórnikami, kalkulatorami i kompasami. Jeżeli żołnierze oddają honory i prężą się przed dowódcami, snajper może wybrać cel na podstawie ich zachowania. Z daleka widać bowiem, że to ktoś ważny – mówi nam były żołnierz.
Czytaj także: Sukces ukraińskiej armii. Oto przykład porażki Rosjan
"Snajper nigdy nie strzela, jeżeli nie ma pewności, że trafi"
Były snajper wojskowy ocenia, że ukraińskie wojsko mogło mieć wsparcie wywiadowcze NATO. Skłania się jednak ku hipotezie, że cel niekoniecznie został zidentyfikowany przed strzałem.
– Na pewno był to zespół snajperski. To mógł być strzał synchroniczny, jest wiele różnych możliwości – mówi o2.pl. I dodaje, że w takich przypadkach bardzo wiele znaczy determinacja i chęć osiągnięcia celu.
Snajper nigdy nie strzela, jeżeli nie ma pewności, że trafi. Ukraińcy bronią swojego terytorium – podsumowuje nasz rozmówca.
Rekord strzelecki snajpera dzierży żołnierz sił zbrojnych Kanady. W 2017 r. trafił on i zabił bojownika tzw. Państwa Islamskiego (Daesh) z odległości 3450 m. Do zdarzenia doszło w Iraku, podczas szturmu bojowników ISIS na pozycje armii irackiej.
Obejrzyj także: Atak Rosji na Ukrainę. Specjalista: armia rosyjska popełnia kardynalne błędy