Rosyjscy żołnierze wielokrotnie narzekali na swoich przełożonych. Brakowało im podstawowego wyposażenia czy nawet jedzenia. Kilka tygodni temu w specjalnym oświadczeniu członkowie armii przyznali, że z ich ogromnej grupy, zostało tylko kilku żołnierzy.
Jest to o tyle dziwne, że dla Władimira Putina wojna w Ukrainie jest priorytetem. Wydatki w tegorocznym budżecie Federacji Rosyjskiej przeznaczone na potrzeby wojny to ok. 42 procent wszystkich wydatków, czyli ok. 13,4 bln rubli. Podobnie będzie także w latach 2024-2026, co podkreślały wcześniej rosyjskie media.
Czytaj także: Haniebny turniej w Rosji. Zagra tam Polka
Mimo wielkich nakładów finansowych rosyjscy poborowi wciąż zmagają się z ogromnymi problemami sprzętowymi. Jeden z nich poszedł szukać pieniędzy w świątyni.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rosjanin prosi o pieniądze
Mężczyzna zwrócił się do Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego, aby poprosić o datki. W trakcie przemówienia przypadkowo nagłośnił straszliwą liczbę strat i warunki, w jakich funkcjonują żołnierze pod Donieckiem.
Jestem z Petersburga. Nazywam się Wiktor Igor Gennadiewicz. W tej chwili w obwodzie donieckim jest jeden pułk, który stale porusza się do przodu. Mamy poważne straty. Nie było mnie tam 10 dni i w tym czasie zginęło około 1000 osób - podkreśla Rosjanin.
Wiktor Igor Gennadiewicz tłumaczy, że zbiera pieniądze tylko na takie rzeczy, których minierstwo obrony nie ma czasu dostarczyć.
Czytaj także: Ależ zaskoczenie. Morawiecki na cenzurowanym u Rydzyka
Nie konkurujemy z minierstwem obrony, chcemy dostarczać na front to, czego nie ma czasu dostarczyć. Rękawiczki, które przywożę, są rozdawane zamiast medali - dodaje Rosjanin.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.