O śmierci żołnierzy poinformowała propagandowa agencja TASS, powołując się na władze obwodu czelabińskiego. To pierwszy przypadek, kiedy rosyjskie władze mówią oficjalnie o śmierci żołnierzy, którzy wyjechali na wojnę w ramach częściowej mobilizacji.
Nie żyją zmobilizowani
Biuro prasowe gubernatora regionu potwierdziło informację o śmierci pięciu mężczyzn. Informacje władzom przekazał komisariat wojskowy w miejscowości Korkino na Południowym Uralu. - Opłakujemy żołnierzy razem z rodzinami, składamy szczere i głębokie kondolencje - poinformowała służba prasowa.
Władze zapewniają, że rodzinom zostanie udzielona "każda niezbędna pomoc". Bliscy mają otrzymać zasiłek od gubernatora oraz po 1 mln rubli (ok. 78,4 tys. zł) w przyśpieszonym trybie, w ramach zadośćuczynienia.
Maria Seidowa, zastępczyni szefa okręgu korkińskiego przekazała agencji TASS, że wszyscy zmobilizowani zostali wysłani z komisariatu wojskowego rejonów korkińskiego, jemanżelińskiego i etkulskiego w ciągu ostatnich kilku tygodni.
- Wszelką niezbędną pomoc otrzymają przede wszystkim rodzice, czasami potrzebują oni nie środków finansowych, ale pomocy socjalnej, psychologicznej, prawnej – powiedziała, dodając, że data pogrzebu jest obecnie nieznana. Władze nie poinformowały też o okolicznościach śmieci żołnierzy.
Mobilizacja w Rosji
Władimir Putin wydał 21 września dekret o częściowej mobilizacji na wojnę z Ukrainą oraz zagroził "użyciem wszelkich środków", by bronić Rosji przed rzekomym zagrożeniem ze strony Zachodu. Według oficjalnych przekazów Kremla pod broń ma zostać powołanych około 300 tys. rezerwistów, lecz w ocenie niezależnego portalu Meduza mobilizacja może objąć nawet 1,2 mln osób.
Tuż po decyzji Putina pojawiło się wiele doniesień o chaosie organizacyjnym podczas mobilizacji. Do wojska powoływano m.in. osoby niepełnosprawne i bez doświadczenia w armii. Odnotowywano liczne przypadki pijaństwa wśród poborowych, alarmowano też o fatalnych warunkach zakwaterowania rezerwistów i niskiej jakości wydawanej im broni.