W szeroko zakrojonym śledztwie nazwanym "Panama Papers" wzięło udział 600 reporterów ze 150 redakcji działających w 117 krajach. To rekord przy tego typu akcji.
Na celowniku reporterów z całego świata znalazła się światowa śmietanka, która transferuje pieniądze do rajów podatkowych. Dziennikarze prześwietlili m.in. polityków, biznesmenów, czy celebrytów.
W śledztwie przewija się dużo interesujących nazwisk. Chociażby rodzina rządząca Azerbejdżanem, słynni Alijewowie. Mieli oni potajemnie nabyć warty 30 mln funtów biurowiec w Londynie. Z kolei były premier Wielkiej Brytanii Tony Blair wraz z żoną Cherie mieli nie zapłacić 312 tys. funtów podatku za zakup biurowca w stolicy dzięki umowie skonstruowanej w sposób, który pozwolił im uniknąć daniny.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Łącznie na ławie oskarżonych pojawiło się 27 osób. Proces zaczął się w Panamie. Oskarżeni to m.in Jurgen Mossack i Ramon Fonseca Mora, którzy założyli nieistniejącą już kancelarię prawniczą Mossack Fonseca.
Grozi im zarzut prania pieniędzy, ale twierdzą, że ani oni sami, ani firma, ani jej pracownicy nie byli zamieszani w działania niezgodne z prawem. W 2017 roku firma stwierdziła, że padła ofiarą włamania do komputera i że ujawnione informacje były fałszywie przedstawiane.
Co grozi mężczyznom?
Jeśli Mossack i Fonseca zostaną uznani za winnych, grozi im kara do dwunastu lat więzienia. W wyciek, który obejmował zbiór 11 milionów dokumentów finansowych, zamieszanych było ponad stu polityków, w tym ówcześni szefowie państw i rządów, miliarderzy i gwiazdy sportu.
Rozpoczęty w poniedziałek proces ws. "Panama Papers" ma według zapowiedzi potrwać do 26 kwietnia.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.