Właściciel fermy norek w pow. kartuskim (woj. pomorskie) przeżywa gigantyczny dramat. Wśród jego zwierząt wykryto koronawirusa, co poskutkowało tym, że ferma ma być zlikwidowana.
Głos na ten temat zabrał ojciec Tadeusz Rydzyk! Zakonnik zadzwonił do studia Telewizji Trwam, gdy w programie "Rozmowy niedokończone" pojawił się wiceminister infrastruktury Marek Gróbarczyk.
Najpierw o. Rydzyk życzył politykowi wszystkiego dobrego. Zaczęło się miło i nic nie wskazywało na to, że za chwilę rozmowa przybierze zupełnie inny ton. Redemptorysta nie przebierał w środkach!
Znaleźli zakażoną norkę ono kilkanaście zakażonych norek i każą mu wybić wszystkie norki. Człowiek oszacował straty na 10 milionów złotych i nie dostanie żadnej pomocy, a jeszcze ma kredyty. Dlaczego o tym mówię? Nie możemy godzić się na krzywdę jakiegokolwiek naszego rodaka. My Polacy jesteśmy jedną rodziną. Jeden drugiego musi wspierać. To jest coś normalnego - mówił wyraźnie rozemocjonowany ojciec Tadeusz Rydzyk.
Rydzyk grzmi! "Człowiekowi grozi pójście na bruk"
Ojciec Tadeusz Rydzyk dopytywał również, dlaczego weterynarze nie chcą przeprowadzić kolejnych testów, by upewnić się, że na tej fermie pojawił się koronawirus.
Dlaczego weterynarze nie chcą jeszcze raz przeprowadzić testu? Co to za weterynarze? To wygląda na jakąś ustawkę. Jak człowiekowi robią jeden test i okazuje się, że jest pozytywny, to robią drugi - pozytywny. Potem robią trzeci - negatywny. Dlatego, że znaleźli chorą norkę, to człowiekowi grozi pójście na bruk, jeśli ma kredyty - podkreślał duchowny.
Ale na tym jeszcze nie koniec! Później o. Rydzyk wyprowadził kolejne mocne ciosy, po których wiceminister infrastruktury aż zaniemówił.
Nie ma dla niego pomocy, a weterynarz zrobił jeden test... Dajcie spokój... To woła o pomstę do nieba, w ten sposób to ta obecna strona przegra wszystko i Polskę przegracie... Przegracie Polskę, jak tak będzie - podsumował Rydzyk.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.