Sprawa ma swój początek w 2017 roku. To wtedy Antoni Macierewicz (ówczesny szef MON) zorganizował konferencję prasową, na której z dumą ogłosił świetną nowinę. Zapewnił, że polskie wojsko zakupi 1000 sztuk amunicji krążącej. To broń, która jest niezwykle skuteczna i trudna do unieszkodliwienia.
Gdzie jest broń, którą obiecywał Antoni Macierewicz?
Amunicja krążąca przypomina mały samolot. Fachowo nazywana jest bezzałogowym aparatem latającym. Broń wykrywa cel, a następnie uderza i eksploduje. Na rynku militarnym cieszy się wielką popularnością.
Czytaj także: Chińczycy użyli tajnej broni. Przerażające skutki
Problem w tym, że zamiast 1000 sztuk polska armia do tej pory otrzymała zaledwie 100. Senator Krzysztof Brejza taką odpowiedź otrzymał z Ministerstwa Obrony Narodowej i nie kryje oburzenia.
- To kolejna obietnica Macierewicza, która nie została zrealizowana. Po wirtualnych śmigłowcach które mieliśmy budować z Ukrainą, kolejny pomysł upada z hukiem. Nie ma śmigłowców, odnawiają stare czołgi T-72, malują stare hełmy z lat 70., a nowoczesne pociski są dostarczone w liczbie 10-krotnie mniejszej niż obiecywano Polakom i wojsku - mówi polityk w "Fakcie".
Co ciekawe, jednym ze światowych liderów w produkcji tego typu amunicji jest polska firma WB Electronics. To ona miała dostarczyć zabójczą broń o nazwie Warmate. Nikt jednak nie chce wytłumaczyć, dlaczego zrezygnowano z zakupu kolejnych 900 sztuk. Antoni Macierewicz wprawdzie telefon odebrał, ale gdy usłyszał, o co chodzi, podziękował za rozmowę.
Czytaj także: Robi się niebezpiecznie. Grozi nam III wojna światowa?
MON jednak nadal ma w planach wyposażenie polskiej armii w amunicję krążącą. Ma ona trafić do Wojsk Obrony Terytorialnej, ale żadne szczegóły nie są znane.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.