O tej sprawie przed rokiem było głośno w stolicy. Po tym ja,k 72-latek nie wrócił do domu z wizyty u zięcia, żona zgłosiła sprawę policji. Funkcjonariusze nie mieli trudnego zadania. Gdy tylko zjawili się pod wskazanym adresem, wszystko stało się jasne.
Na klatce schodowej, przy wejściu do mieszkania Jarosława R. przy ulicy Myśliborskiej, policjanci dostrzegli ciemno czerwone smugi. Chwilę później w drzwiach windy stanął właściciel mieszkania, w rękach trzymał piłę łańcuchową, a na jego ubraniu widać było ślady krwi.
W mieszkaniu funkcjonariusze znaleźli poćwiartowane zwłoki teścia Jarosława R. Brakowało nóg, bo te morderca wyrzucił do altany śmietnikowej. Sam zaś udał się do marketu budowlanego po lepszy sprzęt.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
48-latek od razu trafił do aresztu z zarzutem zabójstwa i zbezczeszczenia zwłok, jednak biegli mieli wątpliwości co do jego poczytalności. Mężczyzna na rok trafił pod obserwację psychiatryczną, która potwierdziła, że wymaga on leczenia psychiatrycznego.
Z uwagi na niepoczytalność, specjaliści z początkiem sierpnia zawnioskowali o umieszczenie go w zakładzie zamkniętym, przez co mężczyzna nie będzie sądzony.
Stan jego psychicznej kondycji ma być monitorowany przez lekarzy co pół roku. Co to oznacza w praktyce? Wyjaśnia w rozmowie z Super Expressem prokurator Katarzyna Skrzeczkowska z Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga:
Jeśli lekarze wydadzą pozytywną opinię co do jego stanu zdrowia, będzie mógł opuścić szpital. Może też jednak być tak, że jego stan zdrowia nie polepszy się przez następne 20 lat - podsumowuje prokurator.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.