Wolontariusze Biura Ochrony Zwierząt opublikowali na Facebooku post z informacją o znęcaniu się nad psem. W piątek, 17 czerwca, ok. godziny 10.40 na skrzyżowaniu ulic Jana z Kolna i Dąbrowskiego kobieta zaczęła bić swojego małego kundelka w charakterystyczne biało-czarne łaty. Później rzuciła nim o chodnik.
Internauci znaleźli ją w godzinę
Dramat zwierzęcia zauważyli przechodnie. Jak później opisywali całą sytuację - kobieta była bardzo agresywna i zachowywała się jakby chciała zabić psa.
Gdy zainterweniowali przechodnie, kobieta wystraszyła się. Razem z psem uciekła ulicą Dąbrowskiego w kierunku dworca PKS. Nie wiemy, czy pies nie doznał obrażeń. Musimy go zbadać. Ta kobieta nie powinna opiekować się dłużej psem. Zagraża jego życiu - mówi Bartosz Krieger, wiceszef Biura Ochrony Zwierząt.
Kobieta była ubrana w różową kurtkę i ciemne spodnie. Post z opisem zdarzenia i poszukiwanej umieszczono na Facebooku. W godzinę został udostępniony 200 razy. Internauci niemal od razu ustalili gdzie mieszka kobieta, a sprawa została przekazana na policję.
Czytaj także: Amstaff rzucił się na przechodniów. Są ofiary
Ludzie nas nie zawiedli. A kobieta, która była świadkiem znęcania złożyła zeznania na komendzie. Liczymy, że w asyście policji, uda nam się dotrzeć do kobiety, odebrać jej psa i skierować na badania. Ten pies może teraz bardzo cierpieć. Z opisu świadków wynika, że kobieta mogła być pod wpływem narkotyków, dlatego mogła uderzać z niebywałą siłą - mówi Krieger cytowany przez "Gazetę Wyborczą"
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.