29 stycznia 2024 roku funkcjonariusze policji dostali zgłoszenie od kobiety, która nie mogła skontaktować się z synem. 40-latek miał być w "kryzysie emocjonalnym" i policjanci postanowili wejść do jego mieszkania.
Czytaj także: Tragedia. Samochód wjechał w trzyosobową rodzinę
Po siłowym wejściu funkcjonariusze zobaczyli zdesperowanego mężczyznę, który rzucał szklanymi przedmiotami i krzyczał sam do siebie. W pierwszej chwili agresor próbował oblać policjantów wrzącą wodą.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Po chwili szamotaniny mężczyzna uspokoił się i zaczął rozmawiać z mundurowymi. Próba dialogu nie była jednak udana, a krewkiego napastnika nie uspokoił nawet gaz. W pewnym momencie 40-latek chwycił nóż i rzucił się na interweniującą policjantkę.
Przytomne zachowanie policjanta zapobiegło tragedii
Agresywny 40-latek ranił funkcjonariuszkę w twarz. Tego było już za wiele. Policjant, który uczestniczył w interwencji, wyjął broń i użył jej, aby obronić koleżanki. Obezwładniony mężczyzna i policjantka trafili do szpitala, ale ich życiu i zdrowiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Teraz przestępcy może grozić bardzo długa odsiadka. Jego sprawa została już przekazana prokuraturze, a ta wszczęła śledztwo z art. 223 kodeksu karnego (czynna napaść na funkcjonariusza).
Policjanci dokonali również wewnętrznej analizy słuszności użycia broni. Jak podkreślają, to standardowa procedura.
Czytaj także: Nachodzi warszawiaków. Na ludzi padł blady strach
Jako że sytuacja użycia broni przez policjanta zawsze wymaga sprawdzenia konieczności jej wykorzystania, w krakowskiej komendzie miejskiej wszczęto czynności wyjaśniające w tej sprawie. Wstępna analiza zgromadzonego materiału wskazuje jednak, że użycie przez policjantów środków przymusu bezpośredniego w tym broni służbowej odbyło się zgodnie z obowiązującymi przepisami służbowymi - przekazali krakowscy policjanci.