Ratownicy medyczni codziennie ratują życie i zdrowie swoich pacjentów, ale niekiedy muszą walczyć z ich agresją. Niektórzy nie oszczędzają służb medycznych. Pojawiają się groźby karalne, a nawet ataki z bronią w ręku.
Czytaj także: W Kongo skazali go na dożywocie. Jest przełom ws. Polaka
Przykładem jest zdarzenie w Chełmnie, do którego doszło w ubiegłą środę (22.05). 51-latek, do którego wezwano pogotowie, zaatakował przybyłych ratowników medycznych. Mężczyznę udało się obezwładnić, ale do tragedii nie doszło tylko dlatego, że medyk wykonał sprawny unik.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ratownicy medyczni szkolą się z samoobrony
"Gazeta Pomorska" podaje, że ratownicy medyczni coraz częściej przygotowują się do starć z pacjentami. Medycy są szkoleni z podstaw samoobrony, stosowania przymusu bezpośredniego, a na interwencje jeżdżą nieraz w kamizelkach kuloodpornych. To nie przypadek.
W ostatnich latach, tylko w samej Bydgoszczy było kilka takich niebezpiecznych incydentów – przypomnę wspólną interwencję policji i pogotowia ratunkowego, w jednym z hipermarketów. Wówczas pacjent zabrał broń policjantowi i go postrzelił, w obecności ratownika medycznego - mówi w rozmowie z "Pomorską" Krzysztof Wiśniewski, ratownik medyczny z Bydgoszczy.
Ratownicy medyczni mają dość takiego zachowania pacjentów i apelują o powstrzymanie negatywnych emocji. Krzysztof Wiśniewski podkreśla, że "zespoły ratownictwa medycznego posiadają również tablety z cichym przyciskiem POMOC" i mogą wezwać policję, gdy tylko poczują się zagrożeni.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.