Jeszcze niedawno szczepionka była jednym z najbardziej pożądanych rzeczy na świecie. W kolejce po zastrzyk czekała masa ludzi. Teraz szczepionki są masowo niszczone. Jak donosi "Fakt" w ciągu jednego miesiąca zutylizowano 55 tys. preparatów. Dlaczego?
Od początku programu szczepień, czyli od grudnia, gdy zaczęto szczepić tzw. "grupę zero" do czerwca szczepionek zniszczono 19 tys. Do 20 lipca zutylizowano 73 tys. preparatów.
Liczbę zutylizowanych dawek raportują nam punkty szczepień. Faktycznie, odnotowujemy ich wzrost, jest to spowodowane m.in. ostatnimi burzami i przerwami w dostawach prądu – powiedział w rozmowie z "Faktem" Michał Kuczmierowski, szef Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych.
Czytaj także: Grób Krzysztofa Krawczyka. Menadżer pokazał zdjęcie
Prawdą jest, że choćby chwilowe przerwanie chłodzenia lub spadek temperatury to ogromne ryzyko dla pacjenta. Dlatego takie szczepionki muszą ulec zniszczeniu. Warto jednak pamiętać, że to znikoma część tego, co jest utylizowane. Pierwszą dawką wykonano 17 797 365 szczepień, a w pełni zaszczepionych jest w Polsce 16 316 648 osób. Duża część Polaków szczepić się po prostu nie chce.
I nie jest to dobra informacja. Przede wszystkim dlatego, że te osoby są wciąż narażone na zakażenia i stanowią dla wirusa dobrą "okazję" do mutacji. Te z kolei są już zagrożeniem nawet dla zaszczepionych.
Punkty szczepień w nadziei na "nawrócenie się" antyszczepionkowców i wzrost liczby chętnych zaczęły zamawiać preparatów więcej, niż było to potrzebne. Stąd kolejne szczepionki, które musiały ulec zniszczeniu. Teraz będą zawczasu sprzedawane Ukrainie, Białorusi czy Rumunii.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.