Zmobilizowani z Sierpuchowa "są uzbrojeni po zęby" i przebywają pod Ługańskiem. Mężczyźni znaleźli się w sytuacji bez wyjścia po tym, jak rosyjskie wojsko i dowódcy pozostawili ich na polu walki bez odpowiedniej pomocy. Teraz zbuntowani żołnierze odmówili służby i oddania broni. - Zmobilizowani z Sierpuchowa, którzy zostali wyrzuceni na front "jak kawałek mięsa", nie mogą opuścić terenu działań wojennych w obwodzie ługańskim - podaje kanał "Możemy wyjaśnić" na Telegramie.
W sumie jest ich dziewięćdziesięciu. Wczoraj dowódcy przyszli do nich i powiedzieli: "oddajcie broń i wyjdźcie". Nie wyszli, bo nie wiadomo, kto właściwie tego żądał, nie wiedzieli też, gdzie mają iść - informuje kuzyn jednego ze zmobilizowanych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Bunt zmobilizowanych spod Moskwy. Odmówili wydania broni, wysunęli żądania do władz
Żołnierze wysunęli żądania do rosyjskich władz. Mężczyznom grozi sąd. W sprawę zaangażowała się prokuratura. - Prokurator rozmawiał z chłopakami. Wysunęli żądania. Są gotowi do walki na drugiej i trzeciej, ale nie na pierwszej linii - informuje osoba z otoczenia zbuntowanych żołnierzy.
Prokurator zagroził mężczyznom odpowiedzialnością karną za opublikowanie nagrań krytykujących rosyjskie dowództwo wojskowe. W czwartek do sieci trafiło kolejne wideo wykonane przez zmobilizowanych mężczyzn z Sierpuchowa. Pokazują warunki, w jakich obecnie żyją. Śpią w zniszczonym budynku, na podłodze, a żywność kupują na własny koszt.
Początkowo nagrania publikowane przez zmobilizowanych z Sierpuchowa były uznawane przez rosyjskie władze i propagandowe media za fałszywe. Jak podaje kanał "Możemy wyjaśnić", "około dziesięciu rozmówców miało potwierdzić tożsamość mężczyzn na nagraniu. Przekazano też, że na front wysłano nie tylko mieszkańców Sierpuchowa, ale także pobliskich wiosek.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.