To, co dzieje się w górnej atmosferze, pozostaje dla nas bardzo często nieuchwytne. A dzieje się tam całkiem sporo, choć z Ziemi zwyczajnie nie jesteśmy w stanie tego zobaczyć. Dowodzi tego zdjęcie, wykonane w trakcie jednego z przelotów Międzynarodowej Stacji Kosmicznej w pierwszych dniach lipca, które na swoim profilu na portalu X udostępnili Lubuscy Łowcy Burz. To właśnie wtedy udało się uchwycić wyładowanie burzowe nazywane blue jets.
Co w nim wyjątkowego? Nie będzie dla nikogo zaskoczeniem, że w trakcie burz pioruny biegną w dół i uderzając w ziemię. Niewiele osób jednak wie, że piorun może bić także w drugą stronę, czyli na zewnątrz chmur burzowych. Nie jesteśmy tego w stanie zobaczyć , bo wszystko przysłaniają nam gęste chmury burzowe. Na szczęście naukowcom coraz częściej udaje się zaobserwować to, co dzieje się wysoko ponad szczytami chmur burzowych.
Blue jets, czyli niebieski strumień jest wyładowaniem, które biegnie ze szczytu chmur do stratosfery. Trwa zaledwie kilka milisekund, co sprawia, że jest piekielnie trudne do uchwycenia. Tym razem jednak to imponujące zjawisko udało się zarejestrować.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Choć uchwycone na najnowszym zdjęciu zjawisko nazywane jest niebieskim strumieniem, to ma nie tylko kolor niebieski. Kiedy jety dostają się do jonosfery, przybierają barwę czerwoną.
Zjawisko trudne do wyśledzenia
Jak przypomina portal "Interia", jety znane są naukowcom od dwóch dekad, jednak w dalszym ciągu ich obserwacja sprawia trudności. Główną przyczyną jest krótkotrwałość samego zjawiska, a przez długi czas także brak sprzętu umożliwiającego jego obserwację.
Ważny krok w badaniu zjawisk elektrycznych w górnych partiach atmosfery zrobiła w 2018 roku Europejska Agencja Kosmiczna (ESA). Na zewnętrznej części modułu Columbus na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej specjalne urządzenia, które umożliwia śledzenie i badanie tych zjawisk.