W maju bieżącego roku sąd w Paryżu uznał, że wypowiedzi Polańskiego dla tygodnika "Paris Match" nie stanowiły zniesławienia wobec Lewis. Reżyser nazwał wówczas oskarżenia aktorki "ohydnym kłamstwem". Sąd stwierdził, że jego słowa nie naruszały czci ani reputacji Lewis. Aktorka złożyła apelację od tego wyroku, jednak prokuratura nie zdecydowała się na taki krok, co uczyniło uniewinnienie Polańskiego ostatecznym w wymiarze karnym.
Sąd apelacyjny miał jeszcze możliwość rozpatrzenia sprawy w kontekście prawa cywilnego i w środę orzekł na korzyść reżysera. Adwokat Charlotte Lewis, Benjamin Chouai, wyraził niezadowolenie z decyzji sądu, twierdząc, że daje ona Polańskiemu "pewnego rodzaju zezwolenie na medialne ataki". Według prawnika, reżyser może teraz "zniesławiać i dyskredytować" Lewis oraz inne kobiety. Chouai zapowiedział, że skonsultuje z klientką możliwość wniesienia kasacji.
Sprawa dotyczyła wyłącznie zarzutów o zniesławienie i nie rozstrzygała kwestii, czy Roman Polański dopuścił się czynu opisywanego przez Charlotte Lewis. Aktorka po raz pierwszy publicznie oskarżyła reżysera w 2010 roku, twierdząc, że wykorzystał ją w swoim paryskim mieszkaniu w 1983 roku, gdy miała 16 lat i ubiegała się o rolę w filmie "Piraci".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sąd utrzymał decyzję o niewinności Polańskiego
Polański zaprzeczył tym oskarżeniom, podkreślając niespójności w zeznaniach Lewis, która wcześniej w wywiadzie dla tabloidu "News of the World" miała wyrazić chęć nawiązania z nim romansu. Aktorka twierdzi jednak, że jej wypowiedzi zostały zniekształcone.
W ostatnich latach Roman Polański był wielokrotnie oskarżany o przemoc seksualną przez kilka kobiet, co wywołało kontrowersje w środowisku filmowym we Francji. W 2020 roku reżyser został usunięty z grona walnego zgromadzenia Francuskiej Akademii Filmowej, przyznającej prestiżowe nagrody Cezary.
Przypomnijmy, że Polański jest ścigany przez amerykański wymiar sprawiedliwości od 1978 roku, kiedy to opuścił USA przed ogłoszeniem wyroku w sprawie o przestępstwo seksualne wobec nieletniej. Reżyser przyznał się wówczas do współżycia z 13-letnią Samanthą Geimer, ale opuścił kraj, obawiając się niesprawiedliwego traktowania przez sąd w Los Angeles.
Czytaj także: Tragedia w Krakowie. Nie żyje studentka, jej zabójca popełnił samobójstwo na komisariacie
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.