Ukrainę czekają ciężkie decyzje społeczne, które mają pozwolić wygrać wojnę z Rosją i uniknąć najgorszego, czyli klęski i podporządkowania woli Moskwy. Wszystkie aspekty zmian przeanalizował Pawło Kazarin, żołnierz Sił Zbrojnych Ukrainy i dziennikarz. Decyzje, które muszą podjąć władze, ludziom na pewno się nie spodobają.
Kazarin wskazał trzy aspekty, nad którymi władze w Kijowie muszą pochylić się jak najszybciej. To zasoby ludzkie w armii, nowoczesne uzbrojenie oraz pieniądze, jakie są potrzebne, by kraj był w stanie finansować walki i podołał wyzwaniom, które niesie konflikt z większym i potężniejszym sąsiadem. Ukrainę czekają więc zmiany.
Wojna wymaga od Ukrainy trzech zasobów: pieniędzy, broni i ludzi - uważa Pawło Kazarin w artykule na łamach Biełsat.tv.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dziennikarz przedstawił surową i bardzo precyzyjną analizę sytuacji swojego kraju oraz wyzwań, które przed nim stoją. Bez zmian, głębokich oraz nieraz bolesnych, kraj czeka porażka na froncie i utrata marzeń o wolności oraz niezależności od Rosji. Ale zmiany dotkną ludzi i nie spodobają się im. To jednak czas wojny i wymaga on wyrzeczeń.
Jakie zmiany w tym roku koniecznie muszą zajść Ukrainie? Kazarin wskazał trzy.
Pierwsza to masowy pobór do armii, nawet kilkuset tysięcy ludzi. Zasoby ludzkie kurczą się, bo ukraińscy żołnierze też giną na polu walki. Do tego wielu z nich służy nieprzerwanie od 2022 roku i są po prostu wycieńczeni. Wojsko musi więc wziąć pod broń nowych rekrutów, zacieśniając sito rekrutacji i surowo karząc za unikanie armii.
Druga sprawa to gospodarka i finansowanie wojska, które spoczywa dziś w dużej mierze na krajach zachodnich. Zmiana wewnętrznej polityki gospodarczej, podniesienie podatków i wzmocniony wysiłek społeczeństwa na rzecz wojska to konieczność. Ukraina musi się modernizować i zmieniać, ale także pod kątem walki z Rosją i trwającej wojny.
Jak zaznaczył Pawło Kazarin, kraj nie może wiecznie polegać na finansowych "kroplówkach" od sojuszników. Tak samo, jak idzie o amunicję i uzbrojenie, które musi zacząć produkować i kupować. W ten sposób zbuduje armię, która lepiej będzie dostosowana do realiów walki z agresorem. To dziś konieczność dla władz w Kijowie.
"Kraj będzie musiał podjąć kilka niepopularnych, ale naglących decyzji, które zadecydują o jego losie na polu bitwy i na tyłach. Nie będzie się już dało trzymać z dala od wojny" - pisze Pawło Kazarin dla Biełsatu. Ludzie są wojną zmęczeni, ale właśnie teraz muszą się zmobilizować i wspólnie powalczyć z Rosją. O swój kraj i swoje lepsze jutro. O wolność.
To oznacza, że liderzy opinii publicznej - jak prezydent Wołodymyr Zełenski czy dowódca armii generał Walerij Załużny - będą tracić popularność. To nieuniknione.
Rok 2024 może być pod wieloma względami przełomowy dla Ukrainy - uważają fachowcy.
"Musimy pomóc Ukrainie zwyciężyć. Jeśli pozwolimy Rosji osiągnąć swoje cele, wkrótce zaatakuje Mołdawię, być może kraje bałtyckie i inne cele" - ostrzegł na antenie CNN generał David Petraeus. I dodał, że koszty wsparcia wcale nie będą bardzo wysokie, jak wówczas, gdy Rosjanie dopną swego. Czeka nas kolejny rok twardej walki na wschodzie.
Czytaj także: Były szef CIA wie, co zrobi Rosja. "Musimy działać"