Pani Ewa ma 37 lat i samotnie wychowuje dziewięcioro dzieci w poszkolnym budynku w Dalkowie (województwo dolnośląskie). Najmłodsze z nich ma 15 miesięcy, najstarsze – 17 lat. W maju sąd postanowił odebrać dzieci samotnej matce. Kuratorka sądowa uznała, że dzieci z nienależytą częstotliwością uczestniczą w zajęciach zdalnych.
Starałam się, jak mogłam, żeby dzieci brały udział w zajęciach, ale w domu jest słaby zasięg. Internet nie zawsze działa – tłumaczyła wówczas zdruzgotana matka.
"Z domu wychodząc płakały"
Dzieci zostały umieszczone w ośrodku wychowawczym oddalonym o 30 km od ich rodzinnego domu. Starsze zdają sobie sprawę z tego, co się wydarzyło. Najmłodsze myślą, że wyjechały na wycieczkę. Kobieta mogła odwiedzać je codziennie w określonych godzinach. Nie było to jednak łatwe, ponieważ pani Ewa nie miała samochodu ani prawa jazdy.
Z domu wychodząc płakały. Zresztą wszyscy płakali, nawet te panie, co po nie przyjechały też strasznie płakały. Wcześniej starszym tylko powiedziałam jaka jest sytuacja - opowiadała wówczas "Interwencji" Ewa Bryła.
Po tym, jak o kobiecie zrobiło się głośno w mediach, sprawą zajął się resort sprawiedliwości. Wiceminister Michał Woś zlecił pilne zbadanie sprawy przez departament rodziny Ministerstwa Sprawiedliwości. "Państwo ma kierować się dobrem dzieci i zasadą autonomii rodziny. Decyzja o odebraniu dzieci zawsze powinna być ostatecznością, po wyczerpaniu innych środków wsparcia" - napisał wiceminister sprawiedliwości Michał Woś na Twitterze.
Sytuację rodziną ocenili pozytywnie
W sierpniu sąd zmienił swoją decyzję — sytuację rodzinną pozytywnie ocenili jednak pracownicy pomocy społecznej, przedstawiciele gminy, służby zdrowia i policji. Jak poinformował sąd, Kurator zawnioskował o odebranie dzieci po około 4 miesiącach prowadzenia nadzoru nad sposobem wykonywania władzy rodzicielskiej.
Jednak z tą opinią nie zgodził się lokalny Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej w Gaworzycach, który wspiera matkę już od dwóch lat. W opinii pracowników GOPS umieszczenie małoletnich dzieci w pieczy zastępczej jest dla nich niezwykle krzywdzące i naraża je na rozerwanie więzów rodzinnych z matką, a nie było ku temu podstaw, aby tak uczynić.
Remont w domu
Te miesiące 37-letnia pani Ewa wykorzystała dla remontu własnego domu. Jak informują służby, odnowione zostały już pokoje dziecięce, kuchnia, przedpokój i jedna z łazienek. Dzieci dysponują własnymi pokojami wyposażonymi w łóżka, biurka do nauki, miejsce zabaw i rozwijania swoich pasji. Młodsze dzieci mają dwuosobowe pokoje, a najstarsze dziecko ma swój własny pokój.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.