W środę 16 listopada doszło do bardzo groźnego incydentu na Morzu Balijskim. Prom pasażerski z 271 osobami na pokładzie zapalił się u wybrzeży indonezyjskiej wyspy Bali. Na Mutiara Timur znajdowało się 236 pasażerów i 35 członków załogi. Statek zapalił się w Cieśninie Balijskiej, około 1,5 kilometra od plaży Karangas.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo...
W związku z pożarem zarządzona została ewakuacja promu. W akcji ratowniczej brały udział dziesiątki ratowników, marynarzy marynarki wojennej i lokalnych rybaków. Osoby te starały się ewakuować ludzi na dwa statki marynarki wojennej, które podpłynęły jak najbliżej. Na opublikowanych w mediach społecznościowych nagraniach widać przebieg akcji.
Głos w sprawie zabrał Gede Darmada, szef agencji poszukiwawczo-ratowniczej na Bali. Przyznał, że jak dotąd nie ma żadnych doniesień na temat ewentualnych rannych. W krótkiej rozmowie z lokalnymi mediami dodał, że służby nadal koncentrują się na działaniach ewakuacyjnych. Jak na razie nie wiadomo, co było bezpośrednią przyczyną pojawienia się ognia na pokładzie promu.
Nadal koncentrujemy się na działaniach ewakuacyjnych – powiedział Darmada.
Niestety, wypadki morskie są powszechne w krajach archipelagu złożonego z ponad 17 tysięcy wysp. Zazwyczaj do dramatów dochodzi z powodu przeludnienia statków i złych standardów bezpieczeństwa. W przeszłości dochodziło do licznych wypadków z tragicznymi skutkami. W 2018 roku prom z około 200 osobami zatonął w głębokim kraterze jeziora wulkanicznego w prowincji Sumatra Północna. Zginęło wówczas 167 osób.