Wydarzenia, do których doszło na Florydzie można nazwać bardzo poważnymi. Oko huraganu Ian dotarło do wybrzeży Florydy 28 września tuż po godz. 15:00 lokalnego czasu w pobliżu wyspy Cayo Costa. Zmierzono, że wiatr wiał z prędkością ok. 249,5 km/godz. Siła żywiołu była tak ogromna, że sklasyfikowano go jako 4. kategorię.
Ian jest najsilniejszym huraganem, jaki pojawił się w ostatnich dekadach na zachodnim wybrzeżu Florydy. Żywioł wyrządził ogromne zniszczenia. Media społecznościowe obiegły zdjęcia i filmy z domów, przez które po prostu przepływała woda. Oprócz domostw zniszczone zostały również inne budynki, infrastruktura drogowa, czy samochody, a nawet małe samoloty. Straty liczone będą w miliardach dolarach.
Huragan na Florydzie. Reporter został trafiony gałęzią
Amerykańskie służby zdecydowanie odradzały mieszkańcom wybrzeża wychodzenie z domów. Tylko nieliczni zdecydowali się obserwować żywioł na zewnątrz. Wśród tej grupy byli m.in. telewizyjni prezenterzy pogody. Niektórzy wchodzili na antenę w momencie najsilniejszych podmuchów wiatru. Jednym z symboli huraganu Ian będzie nagranie z Jimem Cantorem. Podczas relacjonowania sytuacji Amerykanin został trafiony urwaną gałęzią. Na szczęście nic mu się nie stało.
Siła wiatru była tak ogromna, że reporter miał problem zejść z ulicy. W pewnym momencie chwycił się znaku drogowego, aby podmuch go nie przewrócił. Na szczęście niedługo później Cantore i jego zespół schronili się na balkonie budynku. Udało im się tam nagrać krótkie wideo, które zostało opublikowane później na Twitterze.