Tej tragedii można było zapobiec. Niestety, po ponad miesięcznej walce o życie 8-letniego Kamilka z Częstochowy, chłopiec zmarł w poniedziałek 8 maja.
Dziecko było katowane przez swojego ojczyma. 27-latek polewał go wrzątkiem i umieszczał na rozgrzanym piecu węglowym.
Śmierć chłopca poruszyła miliony Polaków. Wiele osób publicznych zabrało głos w tej sprawie, w tym m.in. Marianna Schreiber - aktywistka, liderka partii "Mam dość 2023".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Myślę, że najbardziej zawiodła bierność dorosłych - mówi nam Marianna Schreiber.
Sąsiedzi reagują agresją
Marianna Schreiber pojechała do Częstochowy pod dom, w którym mieszkał 8-latek wraz z matką, ojczymem i rodzeństwem. Aktywistka próbowała porozmawiać z sąsiadami chłopca.
Kiedy podeszłam pod kamienicę, kilka osób stało w bramie. Inne osoby wyglądały przez okno, a jak podchodziłam bliżej, to zaczęli się chować, mówili między sobą "nic nie mówimy" - relacjonuje w rozmowie z o2.pl Marianna Schreiber.
Wychyliły się dwie osoby z pierwszego piętra - kobieta i mężczyzna i wskazali mi mieszkanie, w którym mieszkał Kamilek. Kiedy zaczęłam im zadawać pytania, to rzucili, że oni nic nie widzieli i nic nie wiedzą i nie mają z tym nic wspólnego. Trzasnęli oknem i po prostu obserwowali - dodaje.
Jak mówi nam żona ministra, w okolicy kręci się sporo ludzi, gdyż po drugiej stronie ulicy jest szkoła (nie ta szkoła, do której chodził Kamilek).
Podjęłam kolejną próbę rozmowy z innymi osobami, które były na miejscu, jednak reagowały agresją, nie chciały rozmawiać. Widać, że mają coś do ukrycia, ludzie którzy nie mają, tak nie reagują - zauważa nasza rozmówczyni.
- Ci ludzie, którzy mieszkają w okolicy, gdy widzą, że ktoś chce o coś zapytać, to stosują taką metodę wyparcia, uciekają i nie chcą rozmawiać i mówią, że nic nie wiedzą - podkreśla.
Żona ministra PiS udała się także do szkoły, gdzie chodził 8-latek. Aktywistka poinformowała, że nie została wpuszczona do środka, a pracowników szkoły na jej widok ogarnął strach.
Ja pracowałam w szkole, nie pamiętam takich sytuacji, żeby ktoś od nas z nauczycieli nie reagował. My przejmowaliśmy się każdą sytuacją. Czasami warto wyjść poza swoje kompetencje dla dobra dziecka - mówi nam Marianna Schreiber, która jest z wykształcenia pedagogiem.
Zanim rodzina Kamilka przeprowadziła się do Częstochowy, mieszkała w Olkuszu (od sierpnia 2022 do lutego 2023). Policja wielokrotnie interweniowała w ich domu. Już wtedy Kamilek uciekał z domu.
Raz został znaleziony w piżamie na przystanku autobusowym. Trafił do szpitala. Matka i ojczym chłopca mieli założoną niebieską kartę z powodu zaniedbywania dzieci. Od listopada 2022 r. rodzina miała nadzór kuratora.
Magdalena B. i Dawid B. utrzymywali się z "500 plus" na szóstkę dzieci. Zaniedbywali dzieci, a mimo to Sąd Rodzinny w Częstochowie umorzył sprawę o odebranie im praw rodzicielskich.
Marianna Schreiber ma nadzieję, że konsekwencje poniosą wszyscy, którzy bagatelizowali sprawę i przyczynili się do śmierci dziecka.
Mam nadzieję, że pan prokurator Zbigniew Ziobro nie tylko będzie mówił o zaostrzeniu kary, ale będzie też mówił o tym, że sędzia, który do tego doprowadził poniesie konsekwencje. Bo nie może być tak, że takie osoby za to nie odpowiadają - mówi nasza rozmówczyni.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.