Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska (RDOŚ) zareagowała na ogłowienie drzew przed kościołem we Wsoli, niedaleko Radomia. Incydent wzbudził kontrowersje wśród mieszkańców oraz ekologów, którzy obawiają się o wpływ takich działań na lokalne środowisko. O sprawie donosi Gazeta Wyborcza.
Do sieci trafiły zdjęcia ogołoconych drzew. Jak się okazuje, z pięknych koron nie pozostało prawie nic. Pilarze oszczędzili jedynie pnie.
"Kościelny koszmar dendrologiczny. Proboszczem i jego najemnikami powinna zająć się prokuratura" - piszą zbulwersowani mieszkańcy w sieci. Dodają, że nie może dochodzić do niszczenia drzew, zwłaszcza na wiosnę. I informują o zgłoszeniu sprawy do Urzędu Gminy w Jedlińsku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Wyborcza" dodaje, że sprawą zajmuje się Inspektor Ochrony Środowika i Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Warszawie. Urzędnicy przytaczają zapis ustawy o ochronie przyrody, według którego, usunięcie gałęzi w wymiarze 50 proc. rozwiniętej korony jest zniszczeniem drzewa. Postępowanie administracyjne prowadzi miejscowy urząd gminy.
Proboszcz parafii św. Bartłomieja we Wsoli w rozmowie z "Wyborczą" przekonuje, że wszystkie działania były konsultowane ze specjalistami. Prace pielęgnacyjne miały nie zagrażać drzewom, a gałęzie odrosnąć w ciągu najwyżej dwóch lat.
Te prace były konieczne. Konary zagrażały przechodniom i zaparkowanym na placu samochodom. Parking jest własnością parafii, ponosimy odpowiedzialność za ewentualne szkody, które mogłyby powstać - przekonuje ks. Kotlimowski.
Czytaj więcej: Afera w Zakopanem. Mają już dość. Idą do sądu
Przed kilkoma tygodniami media donosiły, że ksiądz z parafii w nieodległej Jasionnej pod Białobrzegami postanowił wyciąć 12 drzew z gatunku lipa drobnolistna na cmentarzu. Ok. 50-letnie okazy koron pozbawiono w stu procentach. Proboszcz zrobił to bez zgody, dlatego prawdopodobnie zapłaci karę.