O tym, jak straszne warunki panują w więzieniach w Zjednoczonych Emiratach Arabskich można znaleźć wiele informacji w zagranicznych mediach. To nie tylko przeludnienie, brud i smród, ale też potworne traktowanie osadzonych: bicie ich i głodzenie.
Jedną z takich historii opisywała w 2022 roku strona "www.icfuae.org.uk". Brytyjczyk 61-letni multimilioner Albert mieszkał w Dubaju. Został tam aresztowany, bo firma jego syna, z którą nie był związany, narobiła długów. Wierzył, że jego niewinność obroni się sama. Tak się nie stało.
Trafił do celi w Al Ain, gdzie przeżył piekło. Mówił, że był regularnie bity i kopany - "dla niektórych strażników jego głowa stanowiła piłkę nożną". Klawisze mieli "mu grozić, że go zabiją". Dodawał, że "odmówiono mu jedzenia i wody", co oznaczało, że "by przeżyć, musiał pić wodę toaletową".
Inną historię przytaczał "The Sun" w 2021 roku. Dotyczyła ona Billy'ego Hooda. Mężczyzna pojechał do Dubaju w 2020 roku, gdzie miał pracować jako trener piłki nożnej. Tam policja w jego aucie znalazła cztery olejki CBD do e-papierosów. To w ZEA - gdzie jest silne prawo antynarkotykowe - zakazany produkt.
Za pozornie błahą rzecz otrzymał wyrok aż 25 lat więzienia. Sąd wydał go w zaledwie 15 minut. Jak zdradzał osadzony w rozmowach z bliskimi, w celi mieli go bić, taktować paralizatorem, karmić wodą i chlebem. Zmuszali Hooda do podpisywania zeznań po arabsku. Nie przysługiwał mu tłumacz.
Podobna tragedia dotknęła Artura Ligęskę, trenera personalnego z Podkarpacia. W ZEA w 2017 roku poznał syna szejka Abu Zabi - Anioła. To on, chcąc się zemścić za nieodwzajemnioną miłość Polaka, miał go celowo wrobić w posiadanie narkotyków. Artura zatrzymano na arabskim lotnisku.
Polak usłyszał niesłuszny zarzut posiadania niedozwolonych substancji i handlowania nimi. W arabskim więzieniu spędził aż 13 miesięcy. Przeszedł tam prawdziwe tortury. Po uwolnieniu napisał dwie książki pt: Inna miłość szejka oraz Pamiętnik więzienny.
Sebastian M. został zatrzymany w Dubaju. Był poszukiwany listem gończym
Koszmar rozegrał się 16 września 2023 roku na autostradzie A1 pod Piotrkowem Trybunalskim (woj. łódzkie). Jak podają śledczy, Sebastian M. miał pędzić swoim BMW z zawrotną prędkością. Na liczniku samochodu widniało bowiem grubo powyżej 200 km/h.
W pewnym momencie auto M. z impetem najechało na kię. Podróżowało nią małżeństwo z pięcioletnim synem. Pojazd trzyosobowej rodziny zaczął płonąć. Uwięzieni rodzice i dziecko spalili się żywcem.
Początkowo mundurowi nie pokojarzyli tych dwóch spraw. Nim to się stało, Sebastian M. zdążył opuścić Polskę. Za 32-latkiem wydano list gończy. Wpadł 4 października 2023 roku na lotnisku w Dubaju (Zjednoczone Emiraty Arabskie). Został zatrzymany.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.