Sędzia Robert W. orzekał w Sądzie Apelacyjnym we Wrocławiu. Swoją karierę jednak rozpoczął w Wałbrzychu, skąd pochodzi. I właśnie w tych dwóch miastach doszło do budzących kontrowersję zdarzeń. Zdaniem prokuratury w 2017 roku Robert W. razem z żoną miał dopuścić się kradzieży sprzętu elektronicznego ze sklepów Media Markt.
Proces był dość długi, jednak prokuraturze udało się udowodnić winę sędziemu. Nagrania z monitoringu i rzeczy znalezione w domu sędziego okazały się niezbitymi dowodami. 3 lipca ubiegłego roku zapadł wyrok. Trzy lata dla Roberta W. w zawieszeniu, dwa lata w zawieszeniu dla jego żony i 44 tys. kosztów sądowych. Tyle.
Prokuratura jednak uważa, że wyrok był zbyt łaskawy. Domagano się zawieszenia wykonywania zawodu i wysokiej grzywny. Sędzia orzekający w tej sprawie stwierdził jednak, że surowy wyrok będzie zbyt wysoki, ponieważ oprócz tych dwóch aktów kradzieży, małżeństwo nie było wcześniej karane.
Czytaj także: Na Babią Górę w szortach. Relacja świadków
Jednak skazany sędzia chce powtórzenia procesu dla złagodzenia wyroku lub uznania niewinności. Sugeruje się również kleptomanię i choć lekarze przyjrzeli się stanowi psychicznemu oskarżonego osądzając przy tym, że mężczyzna był poczytalny i świadomy swego czynu, tak badanie ma zostać powtórzone.
Czytaj także: Naukowcy biją na alarm. To nas wykończy
Prokuratura chce walczyć o surowszy wyrok. Kara pozbawienia wolności, kilka lat w zawieszeniu, grzywna, zakaz wykonywania zawodu i przede wszystkim zapłacenie za skradziony sprzęt. W następnym tygodniu zapaść ma ostateczny wyrok. Czy ten, wydany w lipcu ubiegłego roku się uprawomocni?