Transmisje z obrad Sejmu w przeszłości uważano za jedną z nudniejszych pozycji w ramówce telewizyjnej. Nawet osoby mocno interesujące się polityką zwykle oglądały tylko kluczowe głosowania i dyskusje. Jak widać, sytuacja się zmienia. Świadczą o tym wyniki oglądalności transmisji nowego parlamentu.
Sejm lepszy niż patostreamerzy. Transmisje obrad hitem YouTube'a
Kanał Sejmu na YouTube może się pochwalić posiadaniem już ponad 100 tys. subskrybentów. Liczba ta ciągle rośnie. Obecnie na bieżąco z parlamentarnymi wydarzeniami chce już być 118 tys. użytkowników popularnej platformy. Oznacza to wzrost o kilka tysięcy w ciągu doby. Do rekordowych kont polskiemu Sejmowi wciąż daleko, ale jest na dobrej drodze, by je dogonić.
Pierwsze posiedzenie Sejmu wyświetlono w YouTube prawie milion razy, a dzień trzeci trafił na sam szczyt karty "na czasie". Wybrane filmy mają ponad 500-600 tys. wyświetleń. Sporym zainteresowaniem cieszą się konferencje marszałka Szymona Hołowni (ponad 150 tys. wyświetleń).
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pod tym względem widać sporą zmianę względem poprzedniej kadencji, kiedy to większość w Sejmie miało Prawo i Sprawiedliwość, a funkcję marszałek pełniła Elżbieta Witek. Jej orędzie ws. polityki migracyjnej UE sprzed dwóch miesięcy ma tylko 14 tys. wyświetleń. Witek przemawiała też w Frampolu z okazji 84. rocznicy wybuchu II wojny światowej. Ten film w YouTube włączyło ledwie... 544 użytkowników.
Skąd taki nagły wzrost zainteresowania Sejmem na YouTube? Należy go powiązać z ogromną frekwencją w wyborach parlamentarnych, które odbyły się 15 października. Do tego do urn poszła rekordowa liczba młodych Polaków, która wiedzę czerpie przede wszystkim z internetu. Teraz część z nich zapewne chce zweryfikować, jak radzą sobie wybrani politycy.
Niektórzy mówią też o "efekcie Hołowni". Nowy marszałek Sejmu, mający wcześniej okazję pracować w TVN, jest świetnie obyty z kamerami i zaskakuje w nowej roli. Chociaż lider Polski 2050 nigdy wcześniej nie zasiadał w parlamencie, to póki co nad wyraz dobrze wywiązuje się z obowiązków marszałka.
Hołownia wie, jak przyciągnąć uwagę i potrafi wykorzystać telewizyjne doświadczenie, aby z humorem zripostować niektórych posłów. Marszałek kilkukrotnie wskazywał już miejsce w szeregu przedstawicielom PiS - chociażby nie włączając mikrofonu Markowi Suskiemu, czy też wcześniej nie pozwalając na przemówienie Jarosławowi Kaczyńskiemu.
Dla części użytkowników YouTube'a oglądanie obrad Sejmu może być nawet ciekawsze niż obserwowanie patostreamerów. Dyskusję z parlamentu można na bieżąco komentować w okienku czatu, można się spierać z innymi internautami, a do tego czasem potrafi być śmiesznie. Z tą różnicą, że posłowie nie proszą z mównicy o "donejty" - przynajmniej na razie.
Czytaj także: Ręce w kieszeniach u Kłeczka. Reakcja Sibory
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.