Sposobów na skuteczne zbieranie grzybów jest tyle, ilu grzybiarzy. Wiele osób od lat chodzi po tych samych obszarach i ma swoje ulubione miejsca, gdzie zawsze znajdują piękne kapelusze. Sprawdzone metody na grzyby to dla wielu powód do dumy.
Niektórzy wracają w te same miejsca od pokoleń, co jest szczególnie popularne w rodzinach, gdzie grzybobranie jest przekazywane z pokolenia na pokolenie. Mowa tutaj także o osobach, dla których grzyby to życiowa pasja.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Własne obserwacje to klucz do udanych zbiorów
Jedną z takich osób jest właśnie pan Eugeniusz z okolic Gorlic, który wśród lokalnej społeczności jest rozpoznawany z powodu swojej pasji do grzybów. W rozmowie z Gazetą Krakowską przyznał, że od najmłodszych lat prowadzi notatki na temat swoich grzybobrań. Mają one pomagać w oznaczaniu miejsc najbardziej obfitych w grzyby.
Miałem pięć lat, gdy ojciec po raz pierwszy zabrał mnie na grzyby. Na początku niespecjalnie mnie to interesowało, ale z czasem to się zmieniło. W 1987 roku zacząłem prowadzić własne zapiski. Początkowo notowałem tylko, ile grzybów zebrałem (...) Z czasem do tych liczb doszły litery i małe obrazki. Litery były po to, by zaznaczyć miejsce zbioru - wyjaśnia.
Faza księżyca ma wpływ na wzrost grzybów?
Wiele osób zapewne zwróciło uwagę na kwestię małych obrazków. Okazuje się, że są one kluczowe, gdyż odzwierciedlają fazy księżyca, które zdaniem pana Eugeniusza mają ogromny wpływ na obfitość grzybów.
Z wieloletnich obserwacji pana Eugeniusza wynika, że wraz z pojawieniem się księżyca na niebie, grzyby zaczynają intensywniej rosnąć. Wówczas jest najlepszy czas na to, by wybrać się z samego rana do lasu w ich poszukiwaniu.
Mężczyzna dodaje jeszcze jeden istotny szczegół. Aby zbiory były naprawdę obfite, podczas pełni musi spaść trochę deszczu. Pan Eugeniusz twierdzi, że wówczas mamy do czynienia z idealnymi warunkami do wzrostu grzybów.
Warto także pamiętać, by nie wybierać się na grzyby w miejsca, w których jest to zakazane. Mowa tutaj chociażby o grzybobraniu prowadzonym w rezerwatach czy parkach narodowych. Wówczas grozi nam kara, która może sięgnąć nawet 5000 złotych.