Zorganizowanie pobytu w sanatorium może być wyzwaniem. Wymaga bowiem uzyskania skierowania od lekarza oraz zaakceptowania przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Pacjenci muszą także przestrzegać ściśle określonych procedur administracyjnych.
Na decyzję NFZ i przydzielenie miejsca, często trzeba czekać miesiącami, co może być frustrujące dla wielu potencjalnych kuracjuszy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sanatoria od lat przyciągają seniorów, którzy pragną poprawić swoje zdrowie w uzdrowiskowej atmosferze. Jednak obecnie obserwujemy niepokojący trend – coraz więcej osób rezygnuje z przyznanych miejsc.
Pod koniec ubiegłego roku liczba rezygnacji zaczęła rosnąć, a od początku 2025 r. osiągnęła nawet 80 dziennie.
Powody rezygnacji z sanatoriów
Jak wynika z informacji przekazanych przez Barbarę Nawrocką, rzeczniczkę Kujawsko-Pomorskiego Oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia w Bydgoszczy, szczególnie dotknięte tym zjawiskiem jest województwo kujawsko-pomorskie. Głównym powodem masowych odwołań są niekorzystne warunki atmosferyczne w okresie zimowym. Te nie sprzyjają najczęstszym formom rehabilitacji, takim jak spacery czy zajęcia na świeżym powietrzu.
Dodatkowo, pacjenci tłumaczą swoje decyzje trudnościami z transportem, koniecznością palenia w piecu czy opieką nad bliskimi. W sytuacji, gdy Narodowy Fundusz Zdrowia uzna rezygnację za usprawiedliwioną, pacjent może otrzymać nowy termin. W przeciwnym razie, konieczne jest ponowne złożenie skierowania i oczekiwanie na nową datę, co może potrwać około 6-7 miesięcy.
Korzyści z rezygnacji
Dla niektórych masowe rezygnacje z sanatoriów to dobra informacja. Po odwołaniu pobytu zwalnia się miejsce na dany termin, z którego może skorzystać inna osoba z listy oczekujących. Dzięki temu osoby posiadające pozytywnie rozpatrzone skierowanie mogą szybciej skorzystać z leczenia.
Przeczytaj też: Zabrała jedzenie ze śmietnika Biedronki. Sąd podjął decyzję
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.