Rosyjskie władze milczą na temat domniemanego incydentu. Po raz pierwszy o rzekomej próbie zamachu poinformowano na profilu "General SVR" na Telegramie, którego administratorzy podają się za byłych rosyjskich agentów.
Zamach na Patruszewa to oszustwo? Opozycjonista jest prawie pewny
Iwan Jakowenko, rosyjski dziennikarz opozycyjny, skomentował ten incydent w rozmowie z dziennikarzami ukraińskiej telewizji Kanał 24. Podkreślił, że jest prawie pewien, że zamach na Patruszewa jest "oszustwem". Wbrew oczywistym skojarzeniom Rosjanin odrzuca hipotezę o zamachu przygotowanym przez ukraińskie służby. Uważa, że Patruszewowi prawdopodobnie nic się nie stało, a Kreml z zasady nie komentuje takich doniesień.
Przecież ta osoba, choć wpływowa w otoczeniu Putina, nikomu nie przeszkadza. Dlatego nie sądzę, aby ta próba zamachu w ogóle miała miejsce – powiedział opozycjonista.
Jego zdaniem plotki o zamachu rozsiewają pracownicy rosyjskiej FSB. Rosjanin argumentuje, że jest to ogromna instytucja pochłaniająca dużo pieniędzy, która zajmuje się tak naprawdę tylko ochroną Władimira Putina i jego bliskiej świty.
Dlatego, aby udowodnić swoją "niezbędność", muszą rozsiewać takie pogłoski. W końcu po co jeszcze istnieje ta gigantyczna instytucja? – spytał retorycznie Jakowenko.
Dodał, że FSB jest znana też z tego, że często łapie "szpiegów", zwłaszcza wśród naukowców. Wielu komentatorów spoza Rosji lub opozycjonistów wprost mówi, że wiele z tych zatrzymań wygląda na objaw paranoi służb, które chcą udowodnić swoją użyteczność poprzez kreowania atmosfery ciągłego zagrożenia ze strony wrogów zewnętrznych, ale i wewnętrznych.
Człowiek Putina otruty? Niepotwierdzone informacje
71-letni Nikołaj Patruszew miał zostać otruty syntetyczną trucizną, która dostała się do organizmu przez skórę. Ochrona zareagowała szybko, dygnitarz trafił do kliniki zajmującej się najważniejszymi osobami w kraju. Dzięki pomocy lekarzy jego stan wrócił do normy i Patruszew opuścił już szpital. Do otrucia miało dojść "w ostatnich dniach", a informacja o incydencie wyciekła do mediów w poniedziałek.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo