Pod koniec zeszłego miesiąca emocje wzbudziła kontrowersyjna wypowiedź ministra rolnictwa Jana Krzysztofa Ardanowskiego. Polityk zaproponował, by nauczyciele, którzy w sezonie wakacyjnym nie pracują, wspomogli rolników, pozbawionych rąk do pracy z powodu pandemii.
Okazuje się, że wypowiedź ministra nie była zupełnie oderwana od rzeczywistości, a niektórzy nauczyciele ze względu na niskie zarobki faktycznie zmuszeni są do podejmowania prac sezonowych. Na taki krok zdecydowało się już kilka nauczycielek z województwa lubelskiego.
Co skłoniło nas do pracy przy rwaniu truskawek? To co wszystkich innych – pieniądze – odpowiada jedna z pracujących na plantacji nauczycielek w rozmowie z Dziennikiem Wschodnim – Zaczęły się egzaminy ósmoklasistów, podczas których inni uczniowie mają wolne, więc zgłosiłyśmy się do pracy przy zbiorze owoców. Wtorek jest naszym pierwszym dniem. Ile zarobimy? To się dopiero okaże. Szef obiecał nieco podnieść stawkę.
Z powodu koronawirusa znacznie zmniejszyła się liczba pracowników ze wschodu. Plantatorzy obawiali się, że nie znajdą w tym roku wystarczającej liczby pracowników. Okazało się jednak, że jest wielu chętnych do podjęcia sezonowej pracy.
Ile można zarobić przy zbiorze truskawek?
Lubelscy plantatorzy oferują zapłatę w zależności od efektów pracy. Jeden z mieszkańców powiatu lubartowskiego proponuje kwotę 1,25 zł za kg owoców, 2,50 zł – łubianka. Rolnik z gminy Cyców, który umieścił swoje ogłoszenie w internecie, proponuje stawkę 1,50 zł za kg. Jak informuje portal sad24.pl zarobki przy zbiorze truskawek to średnio kwota rzędu 200 złotych dziennie, "jeśli jednak przyłożymy się do pracy, możemy liczyć na zarobki wysokości 400, a nawet 450 złotych".
Czytaj także: "Wstydu nie macie". Oferta pracy na wakacje oburzyła
Zobacz także: Koronawirus w Polsce. Partyk Jaki: nauczyczyciele nie muszą zbierać truskawek
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.