Tragedia rodziny z Charkowa. 26 maja 52-letni Oleg Kuzniecow nie wrócił z pracy do domu. Zaniepokojony syn próbował się z nim skontaktować, a kiedy ojciec nie odbierał, ruszył na poszukiwanie.
Wiedziałem, że po pracy mógł iść na grzyby. Był zapalonym grzybiarzem. Szukaliśmy go, jednocześnie prosząc o pomoc w mediach społecznościowych – wspomina Maksym.
Zgłosili również zaginięcie na policji. Komórka 52-latka działała, policjanci byli w stanie ustalić jego przybliżoną lokalizację. Zaznaczyli na mapie, gdzie należy szukać Kuzniecowa. Maksym wraz z grupą ochotników szukał ojca przez półtora dnia.
Wreszcie dokonali koszmarnego znaleziska. Ciało 52-latka leżało niedaleko szlaku. Wokół widać było małe lejki w ziemi oraz połamane drzewa.
Mój ojciec został znaleziony wieczorem. Wokół ślady po pociskach, wybuchach. Prawdopodobnie właśnie wtedy, kiedy tam był, rozpoczął się ostrzał. Eksperci medycyny sądowej powiedzieli, że to nie była mina – powiedział lokalnym dziennikarzom Maksym Kuzniecow.
Poruszające nagranie opublikowały lokalne media na portalu Youtube. Maksym Kuzniecow razem ze swoją żoną lub partnerką pokazał miejsce, w którym znaleziono ciało jego ojca. Krótko opowiedział też o zmarłym. Nie był jednak w stanie odpowiedzieć na pytanie: "Co powiesz swoim dzieciom o dziadku?". - Że był dobry – zdołał wykrztusić młody mężczyzna i odwrócił się od kamery.
Urządzono pogrzeb, w którym uczestniczyło kilkadziesiąt osób. Oleg Kuzniecow osierocił sześciu synów i córkę. Jego żona i troje najmłodszych dzieci nie mogło uczestniczyć w pogrzebie, są uchodźcami za granicą.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.