To była normalna rodzina - przynajmniej takie sprawiała wrażenie. 48-letni Tomasz i Katarzyna C. mieli trzech synów, mieszkali w ładnym domu, a dzieci zawsze chodziły zadbane - wynika z relacji świadków. Za zamkniętymi drzwiami domu w Ząbkowicach Śląskich doszło jednak do prawdziwej tragedii.
Przyznał się do zamordowania rodziców i brata
Dramat rozegrał się w 2019 roku. 18-letni wówczas Marceli miał być zazdrosny o uwagę, jaką rodzice poświęcali najmłodszemu bratu. Chłopak miał szczegółowo z wyprzedzeniem zaplanować swoją zbrodnię.
Wybrał dzień, kiedy najstarszego z rodzeństwa nie było akurat w domu i poczekał, aż bliscy zasnęli. Wtedy uzbroił się w siekierę i poszedł do sypialni rodziców. Najpierw zabił ojca, potem matkę, a na końcu 7-leniego Kacperka - ustalili śledczy.
18-latek próbował zatrzeć ślady. Upozorował włamanie i ukradł 8,7 tys. zł. Podobno zamierzał za te pieniądze wyjechać z kraju. Próbował także spalić ubranie i schować narzędzie zbrodni. Policja jednak szybko przejrzała jego plan. Wkrótce chłopak przyznał się do winy i ze szczegółami opisał swoją zbrodnię.
Czytaj także: Brutalne zabójstwo w Lublinie. Policja ma podejrzanych
W czasie zdarzenia 18-latek był poczytalny, nie znajdował się także pod wpływem żadnych używek. Jak twierdzi prokuratora, rodziców zabił dla pieniędzy.
Marceli C. stanął przed sądem
W środę 13 października przed Sądem Okręgowym w Świdnicy rozpoczął się proces 20-letniego dziś Marcela C. Został oskarżony o dokonanie ze szczególnym okrucieństwem trzech zabójstw. Według śledczych kierował się motywacją zasługującą na szczególne potępienie.
Sędzia zdecydował wyłączyć jawność rozprawy ze względu na drastyczne szczegóły zbrodni. Na sali chłopak podobno wydawał się bardzo spokojnym i niepozornym człowiekiem. Marcelowi C. grozi dożywotnie pozbawienie wolności.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.