Oburzenie Departamentu Stanu USA było spowodowane sposobem, w jaki pozyskano wymazy. Lekarze mieli pobrać próbki DNA z odbytu. Taka operacja wymaga włożenia w otwór specjalnego waciku na głębokość około 3-5 centymetrów.
Przeczytaj także: USA. Biden ostrzega Chiny. "Cóż, będą konsekwencje"
Koronawirus – testy na COVID-19. Spór Chin i USA o pobieranie wymazów
Przedstawiciele Departamentu Stanu USA mieli uznać podobne praktyki za wyraz nieuszanowania godności amerykańskich wysłanników, a także ich bliskich. Powołali się przy tym na Konwencją wiedeńską, czyli dokument regulujący kwestie dotyczące dyplomacji.
Przeczytaj także: Chiny mówią wprost: "To oznacza wojnę". USA odpowiada
Departament Stanu nigdy nie wyraził zgody na przeprowadzenie tego rodzaju testów, więc kiedy dowiedzieliśmy się, że niektórzy pracownicy zostali nim objęci, złożyliśmy protest bezpośrednio do Ministerstwa Spraw Zagranicznych – podkreśla rzecznik Departamentu Stanu USA.
Przeczytaj także: Koronawirus. Śledztwo WHO wywołało niepokój w Wielkiej Brytanii
Pekin ustosunkował się do pretensji wysuniętych przez Departament Stanu USA. Zapewniono, że do przeprowadzenia testów na koronawirusa doszło w wyniku pomyłki. Potwierdzono, że tego typu działań są zobowiązani niektórzy turyści, jednak dyplomatów zwolniono z tego nakazu.