Pomysł wydzielenia dwóch nowych gmin z terenu gminy Sanok pojawił się w 2021 roku. Licząca 32 miejscowości gmina Sanok, miałaby stracić 9 sołectw. Plany utworzenia nowych jednostek administracyjnych wzbudziły ogromne emocje, a przeciwnicy tego pomysłu mówili o ''rozbiorze gminy''.
Jak wyjaśnia ''Gazeta Wyborcza'', po wyodrębnieniu dwóch nowych gmin, wiejska gmina Sanok utraciłaby dużą część przychodów, bo w Strachocinie znajdują się dwie bogate firmy — PGNiG ma tam magazyn gazu, a Gaz System - gazociąg.
Na temat tej kontrowersyjnej sprawy mieszkańcy gminy mieli się wypowiedzieć w referendum, ale ostatecznie go nie przeprowadzono. Za referendum głosowało zaledwie dwóch radnych. Jak się okazało, był to jedynie początek problemów...
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przewodniczący Rady Gminy Sanok powiadomił Prokuraturę Rejonową w Sanoku, że są poważne wątpliwości co do autentyczności podpisów na listach poparcia, złożonych przez inicjatorów referendum. Jak się okazało, na listach znaleziono błędne numery PESEL, brak było adresów zamieszkania. W dodatku znalazły się na nich również osoby, które nie były uprawnione do głosowania.
Prokuratura prowadzi postępowanie od kwietnia ub. roku. Przesłuchano 180 osób. Na podstawie zebranych materiałów dowodowych można było przedstawić zarzuty 12 osobom - poinformowała Beata Piotrowicz, rzeczniczka prokuratury okręgowej, cytowana przez ''Wyborczą''.
Zarzuty dla radnych gminy Sanok
Okazuje się, że na liście osób, którym przedstawiono zarzuty w tej sprawie, jest również dwoje radnych gminy Sanok: Tadeusz K. i Janina B. Co ciekawe, wspomniani radni pracowali również w komisjach weryfikujących listy, bo... sami się do nich zgłosili.
Sądzę, że do końca tego roku sprawa zostanie zakończona. Będzie jeszcze powołany biegły od pisma ręcznego, czyli grafolog. Należy ustalić, czy podpisy zostały złożone osobiście przez każdego z podpisujących, czy też ktoś podpisał się np. za nieobecnego członka rodziny - przekazała rzeczniczka prokuratury okręgowej.
Jak przypominają lokalne media, prokuratura wszczęła postępowanie w sprawie nadużycia w sporządzaniu list wyborczych lub referendalnych z podpisami obywateli, co zagrożone jest karą pozbawienia wolności do lat 3, oraz dotyczącej podrabiania dokumentu lub używania takiego dokumentu jako autentycznego, co z kolei podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.