Ze zwałów ziemi zalegających na rogu ulic Wyszyńskiego i Młynowej w Białymstoku wystają ludzkie szczątki. Jako pierwsi poinformowali o tym dziennikarze "Kuriera Porannego", którzy zaobserwowali na miejscu dwóch pracowników firmy budowalnej zbierających ludzkie szczątki do plastikowego wiaderka. W sprawie interweniowała policja. Swojego oburzenia nie kryje także gmina żydowska.
Jej przedstawiciele mają za złe zarządcy terenu, że ten nie zabezpieczył miejsca, choć odpowiednią decyzję wydał w tej sprawie wojewódzki konserwator zabytków. W sprawę włączył się także naczelny rabin Polski Michael Schudrich.
Jak wskazuje "Kurier Poranny", właścicielem działki, na której znaleziono szczątki, jest jeden z deweloperów. Część znalezionych tu szczątków została zabezpieczona przez pracowników oddelegowanych przez wojewódzkiego konserwatora zabytków.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Szczątki pochodzą najpewniej z cmentarza cholerycznego, który mieścił się między dzisiejszymi ulicami Bema i Młynową. Tu chowano ofiary śmiercionośnej epidemii. Obecnie na terenie dawnej żydowskiej nekropolii znajduje się budynek Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, sklep odzieżowy, na części parkują samochody. Znajduje się tu też skwer z Gwiazdą Dawida, który stanowi pamiątkę po mieszkających na tym terenie Żydach.
Lucy Lisowska, przedstawicielka gminy na Białystok i Podlaskie w rozmowie z "Kurierem Porannym" przyznała, że to już kolejny przypadek, kiedy ludzkie szczątki zostały znalezione poza ustalonymi granicami cmentarza cholerycznego.
To podstawa do tego, by przeprowadzić badania i zweryfikować, jakie rzeczywiście są granice nekropolii — powiedziała Lisowska.
Czytaj też: Ikea apeluje do klientów. Wycofują produkt