To nie pierwszy raz, kiedy ta diecezja znajduje się w centrum podobnych kontrowersji. Jak zauważa w rozmowie z "Dziennikiem Zachodnim" dominikanin o. Paweł Gużyński, sytuacja diecezji sosnowieckiej od lat budziła wątpliwości.
To jest diecezja mająca złą sławę. Trafiały do niej różnego rodzaju "spady" z innych miejsc – kandydaci, którzy nie utrzymywali się w seminariach, byli z nich usuwani, bo uznano, że się nie nadają. Właśnie takie osoby szukały swojego szczęścia w Sosnowcu – mówi duchowny, odnosząc się do przyjmowania osób, które w innych seminariach uznano za nieodpowiednich do posługi kapłańskiej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przedstawiając konsekwencje takiej polityki kadrowej, o. Gużyński zauważa, że w Sosnowcu często obniżano standardy akceptacji nowych kandydatów na księży, co nieuchronnie prowadziło do większego ryzyka problemów i skandali.
Jeśli takich ludzi przyjmowano i zaniżano kryteria, to czego się można było spodziewać? – pyta retorycznie dominikanin.
W jego ocenie diecezja ta stała się areną, gdzie problematyczne osoby odnajdywały swoje miejsce, co doprowadziło do znaczącej nadreprezentacji przypadków nadużyć.
O. Gużyński: "Nie będzie tolerancji dla tego typu zawodników"
W kontekście odpowiedzialności kościelnej za ochronę wiernych przed duchownymi o nieodpowiednich skłonnościach, o. Gużyński na łamach "Dziennika Zachodniego" wyraził opinię, że wszystkie osoby nieodpowiednie powinny zostać wyeliminowane.
Tego nie da się zrobić. Wszystkich wyłapać, wyeliminować. Niezależnie od tego, kto tam jest biskupem. Natomiast powinno się udać uporządkowanie tej sytuacji. Sprawienie, że sito na powrót będzie odpowiednio gęste – nie będzie tolerancji dla tego typu zawodników, w szczególności, jeśli chodzi o pedofilów – podkreślił duchowny.
Jak zauważył, wyzwaniem jest fakt, że pedofilia jest szczególnie trudna do wykrycia, gdyż tego rodzaju skłonności nie są łatwe do zdiagnozowania czy profilowania, a pedofile często ukrywają swoje prawdziwe intencje.
Alarmujące zachowania w kościele. Koniec z "machaniem ręką"?
Z perspektywy o. Gużyńskiego, problematyczne jest także podejście duchownych do sytuacji, które widzą w swoich środowiskach. Duchowny zwraca uwagę, że nawet posiadając wiedzę o niewłaściwych zachowaniach współbraci, księża często nie reagują.
Jak stwierdził, przyzwolenie na "machanie ręką" na problematyczne zachowania stwarza klimat tolerancji, który umożliwia przestępcom dalsze działania.
To całe przesuwanie na inne parafie, inne placówki, takie "machanie ręką". A to jest przecież w naszym interesie, żeby reagować – wyznał na łamach "Dziennika Zachodnieg" o. Gużyński.
Nowa komisja w kościele. W jej skład mają wejść świeccy
W obliczu ostatnich wydarzeń, nowy biskup sosnowiecki zaproponował stworzenie specjalnej komisji złożonej także z ekspertów świeckich, aby w sposób transparentny zajmować się przypadkami nadużyć.
Zdaniem o. Gużyńskiego, taka komisja to krok w dobrym kierunku, ale nie wystarczy, aby rozwiązać wszystkie problemy. Duchowny wskazuje na konieczność bardziej strukturalnych zmian w funkcjonowaniu Kościoła, szczególnie w kwestii przejrzystości i wzajemnej kontroli.
Nie może być tak, jak obecnie: musimy się teraz wszyscy nawrócić, więcej modlić i pokutować za grzechy, które się dokonały. Tak się problemów nie rozwiązuje. Jeśli chcemy do tego podejść na poważnie, to musimy zobaczyć, co w naszym funkcjonowaniu, jako instytucji, jest zaproszeniem dla przestępców. Jeśli takie obszary zidentyfikujemy, to należy je zreformować i zmienić – zaznaczył.
Przeczytaj też: Proboszcz zrzucił sutannę. Szok w parafii. Wieś huczy od plotek
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.