"Puste groby: nie można odnaleźć ciał ofiar" - informuje ndr.de w tytule swojego materiału.
Na cmentarzu wojennym brakuje 75 szkieletów dorosłych i czterech zamordowanych dzieci - podkreśliła w rozmowie z NDR Carola Rudnick, dyrektorka Miejsca Pamięci Ofiar "Eutanazji" w Luneburgu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Te osoby zostały zamordowane w ramach programu tzw. "akcji T4" prowadzonej przez reżim nazistowski. Wśród ofiar znajdowały się m.in. osoby z Polski i Rosji. W większości byli oni robotnikami przymusowymi.
"Akcję T4" rozpoczęto jesienią 1939 roku, opierała się ona na morderstwach w ramach "eutanazji". W Luneburgu działały ośrodki, w których zabijano zarówno dzieci, jak i dorosłych.
Czytaj także: Obrzydliwe, co robił na balkonie. "Ludzie się go boją"
"Więcej zgonów niż grobów"
Podczas realizowanych od wtorku wykopalisk udało się odnaleźć zaledwie 35 szczątków, których nie można jednoznacznie przypisać do konkretnych osób.
Z ustaleń wynika, że plany znajdujące się w dokumentach cmentarnych ewidentnie zostały sfałszowane. Według Rudnick, na cmentarzu powinny znajdować się 84 groby.
W ostatnich miesiącach, przeglądając nekrologi, odkryliśmy, że mamy więcej zgonów niż grobów - powiedziała.
Przekazała również, że dlatego we wtorek rozpoczęto prace. Właśnie dzięki nim ustalono, że niektóre groby są puste.
"To skandal"
Rudnick podkreśla, że jest "to skandal". Przez wiele lat rodziny pojawiały się przy pustach grobach, by uczcić pamięć zmarłych.
I naturalnie nasuwa się pytanie: gdzie oni są? - zapytała wymownie dyrektorka.
Część szczątek, których dotychczas nie zidentyfikowano, odnaleziono dzięki zdjęciom lotniczym i relacjom świadków.
Rudnick liczy na dofinansowanie z niemieckiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, które umożliwi prowadzenie dalszych prac.