O sprawie poinformowała "Gazeta Pomorska". W jednej ze szkół podstawowych w Toruniu nauczycielka języka polskiego została zawieszona przez dyrektora. Powodem nałożenia na nią surowej kary był fakt, że pani Dorota porozmawiała z uczniami na temat depresji. Młodzież sama wyraziła zainteresowanie tym tematem po przerobieniu tekstu o anoreksji z podręcznika. Dzieci miały również napisać reportaż na ten temat, co nie spodobało się dyrektorowi.
Powstały ciekawe, mądre reportaże (...). I rozpętało się piekło – mówi nauczycielka dla "Gazety Pomorskiej".
Decyzja dyrektora wywołała u pani Doroty niezrozumienie. Nauczycielka języka polskiego pracuje w zawodzie od 26 lat. Nauczanie od zawsze było jej wielką pasją, dlatego nie rozumie, dlaczego pozbawiono jej możliwości pracy z uczniami. Torunianka zwraca również uwagę na fakt, że należy uświadamiać młodzież w zagadnieniu depresji i reagować w przypadku jej wystąpienia.
Bo jeśli tak traktuje się nauczycieli, którzy widząc problemy, reagują na bieżąco, to co będzie z tymi wszystkimi dziećmi, które mają coraz więcej zaburzeń psychicznych? - zapytała pani Dorota, cytowana przez "Gazetę Pomorską".
Zawieszenie pani Doroty nie było pierwszą kontrowersją ze strony dyrektora. W przeszłości oskarżył ją również o spiskowanie przeciwko niemu. Doszło do tego w sytuacji, gdy nauczycielka wyraziła inne niż on zdanie na temat podziału dzieci na grupy w ramach lekcji j.angielskiego. Włodarz wymyślił wtedy, że pani Dorota kieruje zorganizowaną grupą jego przeciwników. Groził jej wtedy również naganą ze wpisem do akt.
Zawsze, gdy ma jakiś problem, szuka winnego. Wymyślił, że stoję na czele grupy spiskowej, która nie szanuje jego pomysłów. Oskarżył mnie o to, że kazałam napisać dzieciom wypracowanie, gdzie zakwestionowałyby podział na grupy. Tymczasem ja poprosiłam dzieci jedynie o to, aby napisały, co możemy zrobić na lekcjach, aby nam się lepiej pracowało. Groził mi naganą ze wpisem do akt, obrażał i krzyczał, że jestem niemoralna i nigdy nie powinnam być nauczycielką – powiedziała polonistka w rozmowie z "Gazetą Pomorską".
Nauczyciele przeciwko dyrektorowi
Wielu nauczycieli miało już dość zachowania dyrektora. Część grona pedagogicznego wystosowała list do urzędu miasta w jego sprawie. Niektórzy nie podpisali się jednak pod dokumentem w obawie przed konsekwencjami. W przypadku polonistki dyrektor samodzielnie podjął decyzję o zastosowaniu wyjątkowej procedury, umożliwiającej zawieszenia nauczyciela, gdy zagraża on zdrowiu i życiu uczniów.
Sprawę skomentował również mąż pani Doroty. Profesor Radosław Sioma przyznał, że kilka dni przed zawieszeniem doszło do mediacji z dyrektorem, który stwierdził, że jedynym rozwiązaniem jest zwolnienie polonistki. Jego decyzja o zawieszeniu została odwieszona przez Komisję Dyscyplinarną przy Kuratorium Oświaty w Bydgoszczy. Włodarz złożył jednak zażalenie do komisji dyscyplinarnej przy Ministerstwie Edukacji i Nauki w Warszawie, która przyznała mu rację.
Gdzie szukać pomocy?
Jeśli znajdujesz się w trudnej sytuacji i chcesz porozmawiać z psychologiem, listę miejsc, w których możesz szukać pomocy, znajdziesz TUTAJ.