Nigel Farage regularnie daje o sobie znać kontrowersyjnymi wypowiedziami. Tym razem brytyjski polityk, który dorobił się przydomku "ojciec chrzestny brexitu" padł ofiarą kontrowersyjnego dowcipu.
Aktywiści z grupy "Led By Donkeys" postanowili odnieść się do słów polityka, w których chwalił rosyjskiego dyktatora. W wywiadzie dla BBC Farage stwierdził, że Zachód i NATO "sprowokowały" rosyjską inwazję.
Na nagraniu opublikowanym w mediach społecznościowych widać, jak baner ze zdjęciem Władimira Putina powoli zjeżdża z sufitu. Rosyjski dyktator trzyma w górze kciuk, a na bannerze widnieje napis: "I love Nigel" (Kocham Nigela - tłum. red.).
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Właśnie wpadliśmy na wiec wyborczy Farage'a z promiennym zdjęciem Putina. Nigel nie był zadowolony – czytamy w poście grupy "Led by Donkeys" na platformie X.
Do incydentu doszło w sobotę 29 czerwca. Lider Reform UK przemawiał na scenie w małym nadmorskim miasteczku Walton-on-the-Naze – ok. 100 km od Londynu.
Kiedy Farage zauważył wreszcie banner, dopytywał publiczność: "Kto to tam umieścił? Ktoś w Columbine Centre powinien wylecieć". Jego zwolennicy byli oburzeni i domagali się zniszczenia wizerunku Putina. Dwóch mężczyzn starało się ściągnąć banner, niestety nieskutecznie. W tym momencie filmik urywa się.
Nigel Farage prowadzi aktualnie kampanię wyborczą. 4 lipca w Wielkiej Brytanii odbędą się wybory parlamentarne. Jego partia Reform UK ma w ostatnich sondażach poparcie rzędu 15-20 proc. Jednak ze względu na ordynację wyborczą w Izbie Gmin partia uzyska najwyżej kilka mandatów.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.