Oddział Żandarmerii Wojskowej w Bydgoszczy opublikował komunikat dotyczący zatrzymania sześciu żołnierzy i dwóch cywilów w związku z udaremnioną próbą kradzieży paliwa lotniczego z jednostki w Krzesinach. Wśród podejrzanych są wojskowi z 31. Bazy Lotnictwa Taktycznego w Poznaniu. Zostali oni zatrzymani 4 i 5 lipca.
Osoby podejrzane po przedstawieniu zarzutów zostały przesłuchane, zastosowano wobec nich środki zapobiegawcze w postaci dozoru i zakazu kontaktowania się z pozostałymi podejrzanymi. Wszyscy przyznali się do winy. Żołnierze zostali zawieszeni w czynnościach służbowych. W toku przeprowadzonych czynności zabezpieczono obszerny materiał dowodowy, w tym wojskowe pojazdy mechaniczne, zbiorniki na paliwo oraz gotówkę w ilości 489 000 zł. Wartość paliwa, które miało zostać skradzione, szacuje się na 200 tys. złotych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Żołnierze kradli paliwo. Gen. Skrzypczak: "Zorganizowana grupa przestępcza"
Zapytaliśmy o komentarz do tej sprawy gen. Waldemara Skrzypczaka, byłego dowódcę Wojsk Lądowych. Przyznał, że w swojej karierze wojskowej nie spotkał się z tak spektakularną kradzieżą. - Na taką skalę nie pamiętam takich przypadków. Drobne kradzieże były, ale nie na taką skalę - mówi w rozmowie z o2.pl. Uważa, że w tej akcji brało udział wiele osób, które świetnie przygotowały sobie podłoże pod kradzież.
Kradzieże w wojsku są tak jak wszędzie. Kradnie się to, co może znaleźć kupca na rynku. Co jakiś czas pojawiają się informacje o przekrętach z udziałem wojskowych. Natomiast skala tego zdarzenia oznacza, że odpowiada za to zorganizowana grupa przestępcza. Nie wierzę w to, że Ci panowie chcieli ukraść cysterny paliwa, nie mając doświadczenia w pokonywaniu barier kontrolno-sprawdzających, które są w armii. Na pewno podejmowali takie próby. Skoro sięgają po taką ilość, to mają na pewno opracowany plan pokonania systemu kontroli - uważa gen. Skrzypczak.
Jednocześnie wskazuje, że zniknięcie tak dużej ilości paliwa nie mogłoby pozostać niezauważone. Wskazuje osoby, które mogły uczestniczyć w procederze.
W tym procederze musiało brać udział więcej osób, które odpowiadały za ewidencję, rozchód czy dostarczanie paliwa. Kierowcy, urzędnicy rozliczający paliwo, cały mechanizm administracyjno-wykonawczy, który taką ilość paliwa wyprowadza poza jednostkę wojskową. To nie jest pojedynczy złodziej, który podjeżdża na stację i odjeżdża cysterną - komentuje Skrzypczak.
Na pytanie, dlaczego akurat paliwo lotnicze stało się celem złodziei, odpowiada, że jest ono towarem deficytowym i z pewnością miało zostać sprzedane dalej.
Takiego paliwa mogą pożądać wszyscy, natomiast nie chcę nikogo oskarżać. Paliwa są obecnie towarem poszukiwanym tym bardziej, że uchodzą za najwyższej jakości - dodaje nasz rozmówca.
Gdy pytamy go, jak oceniłby postawę żołnierzy, odpowiada krótko. - Złodzieje, którzy wykorzystują armię, żeby się wzbogacić w sposób nieuzasadniony. Powinni ponieść wszelkie konsekwencje - podsumował Skrzypczak.
Zobacz także: Niemcy ruszają na Polskę. Mają konkretny cel