Słowa gen. Gabora Borondiego dotyczą wojny w Ukrainie i II wojny światowej. Węgry od początku agresji Rosji grają przeciwko naszemu wschodniemu sąsiadowi. Konsekwentnie odmawiają udzielenia wsparcia wojskowego, sprzeciwiają się nakładaniu sankcji na Rosję, łamiąc jedność Unii Europejskiej i NATO.
Rządzony przez Viktora Orbana kraj dokonuje takich ruchów w imię - jak zapewnia premier - obrony pokoju. Węgry chcą zachować całkowitą neutralność w tym konflikcie, a Orban podkreślał, że Zachód powinien dążyć do wymuszenia zawieszenia broni i rozpoczęcia rozmów pokojowych na linii Ukraina-Rosja.
Węgry zdają się całkowicie ignorować przy tym fakt, że to Rosja rozpoczęła wojnę, a Ukraina płaci za to ogromnym zniszczeniem i śmiercią swoich obywateli. Mimo to z Węgier wciąż dobiegają głosy mówiące o potrzebie pokoju za wszelką cenę. We wszystko wmieszał się teraz szef Sztabu Generalnego węgierskiej armii Gabor Borondi.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Węgry. "Wojna polsko-niemiecka". Kontrowersyjne słowa generała
We wtorek 9 maja, w obchodzoną przez Rosję i kraje postsowieckie rocznicę zakończenia II wojny światowej, Borondi udzielił wywiadu państwowej telewizji węgierskiej. Przywołał w nim przykład Polski, napadniętej przez III Rzeszę w 1939 r.
Pomyślmy o drugiej wojnie światowej, w 1939 r. wojna polsko-niemiecka zaczęła się jako wojna lokalna i czym się skończyła? Tej eskalacji nie udało się – jeśli można tak powiedzieć – zatrzymać na czas przez proces pokojowy, a doprowadziło to do drugiej wojny światowej - oznajmił szef węgierskiego Sztabu Generalnego.
Prof. Dudek: Nie jest to dobre porównanie
Wpisuje się to w narrację, którą przedstawiają od co najmniej roku Viktor Orban i jego rząd. Wykorzystywanie do obrony własnego postępowania faktów historycznych, w sposób nie do końca zgodny z prawdą, może jednak budzić zastrzeżenia. Artykułuje je prof. Antoni Dudek. Członek Rady Instytutu Pamięci Narodowej przekonuje, że takie porównanie jest nieuprawnione.
Atak III Rzeszy na Polskę wymusił działania sojusznicze Francji i Wielkiej Brytanii. Kilka dni po wybuchu wojny polsko-niemieckiej ten konflikt przestał być konfliktem dwóch państw. Nie jest to więc dobre porównanie, jest ono niesłuszne - mówi w rozmowie z o2.pl historyk.
W ocenie profesora istnieje niebezpieczeństwo, że każda wojna lokalna może się rozszerzyć w kierunku konfliktu światowego. Tyle że - jak przypomina - od czasów zakończenia II wojny światowej obserwowaliśmy wiele konfliktów, które mogły się przerodzić w globalny, a jednak tak się nie stało. Wymienia w tym kontekście choćby wojnę w Korei z lat 50. XX wieku czy wojnę w Afganistanie.
Czy zatem należy mieć obawy, że wojna, która od roku trwa w Ukrainie, rozleje się na cały kontynent? Historyk przekonuje, że obserwując działania głównych oponentów – czyli Rosji i NATO – w przypadku wojny w Ukrainie nie widzi podstaw do takich porównań.
Pan generał trochę straszy, a robi to, by uzasadniać politykę Orbana. Nie oskarżałbym go o kłamstwa historyczne, jest to jednak próba obrony węgierskiego sposobu uprawiania polityki, polegającego na lawirowaniu między Moskwą a Kijowem - konkluduje prof. Dudek.
Węgierski rewizjonizm historyczny?
Mniej oszczędny w słowach jest niemcoznawca z Instytutu Zachodniego w Poznaniu. W rozmowie z o2.pl mówi o rewizjonizmie historycznym i mocno krytykuje wypowiedź węgierskiego wojskowego.
Generał Gabor Borondi obronił pracę doktorską, ale mam nadzieję, że nie w dziedzinie nauk historycznych. Rację ma tylko o tyle, że zbrojna agresja Niemiec na Polskę przez ponad dwa dni była rzeczywiście wojną lokalną, a wojną światową stała się 3 września 1939 r. Cała reszta mocno niestety trąci rewizjonistyczną wersją historii, wypaczającą genezę II wojny światowej - mówi prof. Stanisław Żerko.
Przypomina, że Hitler w sierpniu i wrześniu 1939 r. był "ostatnią osobą, która chciałaby negocjacji w sprawie polskich granic". Historyk mówi, że dyktator III Rzeszy chciał po prostu zlikwidować państwo polskie. Negocjacje mocarstwom zachodnim zaproponował, ale dopiero po zakończeniu kampanii wrześniowej, gdy Polska została już podzielona między Rzeszę a ZSRR.
Mam nadzieję, że wypowiedź gen. Borondiego wynikała jedynie z niedostatecznej znajomości historii najnowszej - dodaje prof. Żerko.
Węgierski dziennikarz: Te słowa uczynią go persona non grata
Węgierski dziennikarz Szabolcs Panyi przypomina, że Borondi został wytypowany na Szefa Sztabu przez ministra obrony Kristófa Szalay-Bobrovniczky. Polityk przeprowadza w węgierskiej armii czystkę, zwalniając wysokich oficerów i ludzi wywiadu wojskowego. W przeszłości był on biznesmenem, który robił interesy z państwowymi podmiotami rosyjskimi.
Wydawało się, że relacje polsko-węgierskie nigdy nie były tak złe, ale te słowa mogą je jeszcze pogorszyć. Sugestia Borondiego, że alianci powinni byli poświęcić Polskę i negocjować z Hitlerem, zamiast wypowiadać wojnę nazistowskim Niemcom, uczyni z niego persona non grata w wielu miejscach - napisał Panyi na Twitterze, gdzie obserwuje go ponad 35 tys. użytkowników.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.