Do dramatycznego incydentu doszło w nocy z 12 na 13 października ubiegłego roku. 40-letni Daniel B. często odwiedzał swojego sąsiada z bloku, Krzysztofa K. Zawsze zabierał ze sobą alkohol - obaj mężczyźni lubili się napić.
Bez powodu pobił sąsiada podczas libacji
Tak było i tej feralnej nocy. Daniel B. przyniósł do znajomego wódkę i cztery piwa, wcześniej wypił osiem. "Zapytałem, czy się napije i się zgodził. Piliśmy tak ponad godzinę. W pewnej chwili mi odbiło i uderzyłem go kilka razy ręką w głowę" - powiedział śledczym Daniel B., cytowany przez lokalny portal "Dziennik Wschodni".
40-latek miał tak brutalnie pobić sąsiada, że mężczyzna zmarł w wyniku poniesionych obrażeń. W środę Daniel B. zasiadł na ławie oskarżonych w Sądzie Okręgowym w Lublinie. Usłyszał zarzut zabójstwa.
"Nie pamięta" co się stało
Oskarżony twierdzi, że nie pamięta, co dokładnie działo się tej nocy. Według ustaleń śledczych sprawca miał nie poprzestać na jedynie kilku uderzeniach – najprawdopodobniej przez dłuższy czas kopał i bił Krzysztofa K. oraz skakał po jego klatce piersiowej.
W pewnym momencie sąsiadka mężczyzn usłyszała hałasy dobiegające z mieszkania Krzysztofa K. Gdy weszła do środka, znalazła ofiarę leżącą na łóżku w kałuży krwi, ale jeszcze żywą. Kobieta zabrała wódkę i zadzwoniła na policję.
Funkcjonariuszom udało się jeszcze porozmawiać z ofiarą. Mężczyzna powiedział, że został pobity przez Daniela B. Ranny trafił do szpitala, miał połamane żebra i mostek oraz liczne obrażenia twarzy. Niestety lekarzom nie udało się go uratować.
Oskarżony leczy się psychiatrycznie i jest alkoholikiem, ale sąd uznał go za poczytalnego. Był wcześniej karany za pobicie. Usłyszał zarzut zabójstwa z zamiarem ewentualny. Grozi mu kara dożywotniego pozbawienia wolności.