Sprawa dwóch brutalnych ataków od 30 lat miała status niewyjaśnionej. Dwie ofiary zgłosiły się na policję, ale śledztwo utknęło w martwym punkcie z powodu braku podejrzanych. Sytuacja zmieniła się w 2016 roku. Eric McKenna, monter rusztowań z Newcastle wdał się w awanturę z sąsiadką. Jednym z powodów sporu był fakt, że mężczyzna załatwił fizjologiczną potrzebę na kwiatek doniczkowy w jej ogródku. Kobieta zgłosiła incydent na policję, ta zebrała materiał genetyczny w celu potwierdzenia winy wskazanego. Okazało się, że jego DNA pasowało do dużo poważniejszej sprawy sprzed lat - poinformował Daily Mail.
Napastnik przez kilkadziesiąt lat pozostawał bezkarny. Pierwszy udowodniony mu gwałt miał miejsce w 1983 roku. Zrobił to trzy dni po narodzinach własnej córki. Jego ofiarą była 21-letnia kobieta wracająca z imprezy do domu. Zaszedł ją od tyłu, zagroził nożem. Rozebrał do naga, a głowę zasłonił kurtką. Po zajściu dał jej drobne na autobus i zabronił iść na policję. Dziewczyna nie posłuchała, ale policja nie wykazała się ani empatią ani profesjonalizmem. Ofierze kazano najpierw długo czekać na patrol, a po złożeniu wyjaśnień powiedziano, żeby "wróciła do domu i o wszystkim zapomniała”.
Pięć lat później McKenna zaatakował ponownie. Śledczy dostrzegli podobieństwa między sprawami. Tym razem zaatakował wracającą do domu 18-latkę. Mężczyzna zaoferował się, że pokaże jej skrót, a potem zaciągnął w ciemny zaułek i zgwałcił. W tym przypadku również zasłonił jej twarz uniemożliwiając identyfikację. Przy okazji dziewczyna została dotkliwie pobita. Oba ataki miały miejsce w Newcastle.
Zarówno w pierwszym, jak i drugim przypadku pobrano i zabezpieczono na lata próbki nasienia gwałciciela. Choć w latach 80. technologia dopiero raczkowała, zrobiono to prawidłowo i materiał genetyczny przetrwał 30 lat. Dzięki temu można było go z powodzeniem wykorzystać po latach jako dowód. Po incydencie z doniczką z 2016 roku w archiwum gwałcicieli zapaliły się światełka alarmowe. Śledztwo zostało wznowione. W kwietniu 2017 aresztowano Erica McKenna i postawiono mu zarzuty. Nie przyznał się do winy. Dowody były jednak jednoznaczne i pozwoliły wydać wyrok skazujący. Gwałciciel spędzi w więzieniu 23 lata.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.