Każdy z nas ma w domu całą masę długopisów. Większość z nich wygląda podobnie do tego, jaki prezentuje powyższe zdjęcie. Składają się one więc z dwóch części, a jedna z nich to skuwka.
Każdy z nas jest dobrze zaznajomiony z jej budową. Wiemy, że w środku znajduje się dziurka, co widać przy zdejmowaniu jej z nasady długopisu.
Na pewno nie raz widzieliśmy, lub sami to robimy, jak ktoś, np. w szkole czy w pracy, gryzł skuwkę od długopisu. Niektórzy zauważyli także, że można zrobić z niej gwizdek.
Jednak z pewnością nie raz przyszło nam do głowy pytanie: "po co w skuwce dziurka?". W końcu długopis byłby tak samo użyteczny bez niej. Czy to tylko kwestia estetyczna, element designu długopisu?
Okazuje się, że nie, a historia "dziurki w skuwce" sięga roku 1991, kiedy to firma BIC postanowiła dziurkować skuwki i robi to do dziś. W ślad tej popularnej marki potem poszły inne giganty.
Wszystko to z powodu zgonów, do jakich doszło między 1970-1984, podaje My Modenr Met. Wówczas głośno było w Wielkiej Brytanii o udławieniu się dziewięciorga dzieci, które połknęły zatyczkę podczas zabawy.
Odpowiedź więc nasuwa się sama. Dziurka w zatyczce ma umożliwić dalsze oddychanie osobie, która połknie skuwkę, kiedy ta stanie w przełyku w pionie.
Wielka Brytania nakazuje zaplanować otwór w sprzedawanych skuwkach długopisów
Co ciekawe - od 1993 r. w Wielkiej Brytanii, zgodnie z międzynarodowym standardem dotyczącym otworów powietrznych w zatyczkach, dziurka w skuwce jest prawnie nakazana, więc każdy długopis z tym elementem musi zawierać otwór.
Od 1993 r., a tak naprawdę licząc od wprowadzenia tej rewolucyjnej zmiany przez firmę BIC, w 1991 r. na świecie liczba zgonów z powodu połknięcia skuwki dramatycznie zmalała. To bardzo ucieszyło inżynierów.
Wciąż, o dziwo, zdarzają się jednak zgony z tego powodu... Według statystyk nawet 100 osób dziennie w USA połyka zatyczkę od długopisu, jednak na szczęście bez tragicznego finału.