Całą Polską wstrząsnęły sceny z warszawskiej Woli. Pracownik firmy kurierskiej potrącił na pasach 14-letniego chłopca i uciekł. Nastolatek zmarł w szpitalu, a sprawcę namierzyła policja. Okazał się nim Andrzej K. To recydywista, któremu zabrano prawo jazdy.
Mężczyzna pracował dla podwykonawcy, który świadczył usługi na rzecz UPS. Firma odniosła się do zdarzenia w opublikowanym na portalu brd24.pl oświadczeniu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nasi partnerzy serwisowi są niezależnymi firmami i oczekujemy, że będą przestrzegać prawa i przepisów. Są oni starannie wybierani, a my kontrolujemy naszych partnerów w zakresie dozwolonym w celu zagwarantowania naszych wysokich standardów. Razem z naszym partnerem serwisowym wspieramy władze w ich dochodzeniach - przekazali przedstawiciele biura prasowego UPS.
Okazuje się, że siatka zatrudnienia w firmach kurierskich jest bardzo rozbudowana. Wspomniani w oświadczeniu "partnerzy serwisowi" to podwykonawcy, którzy świadczą usługi na rzecz dużego podmiotu. Ci z kolei zatrudniają swoich pracowników lub kolejnych podwykonawców np. na umowę B2B.
Tak skomplikowany system sprawia, że odpowiedzialność za zdarzenia drogowe nie spada na firmę kurierską, a właśnie na podwykonawców. Ci z kolei twierdzą, że mają ograniczone możliwości kontroli uprawnień pracownika.
To fikcja. Sam miałem pracownika bez "prawka". Ujawniła to dopiero policja. Funkcjonariusze sprawdzili mojego pracownika w trakcie rutynowej kontroli. Okazało się, że miał cofnięte uprawnienia. Mi pokazał "plastik", bo nikt go realnie nie zabiera - mówi nam właściciel firmy transportowej, który świadczył usługi dla firm kurierskich.
W teorii podwykonawca mógł zweryfikować ważność posiadanego dokumentu na stronie mObywatel. W praktyce system ten dotychczas był zawodny (pokazywał często nieaktualne dane). Nie sprawdza się też w przypadku kontroli dużej liczby zatrudnionych pracowników. Wymaga każdorazowo podania imienia, nazwiska i numeru prawa jazdy podwładnego. Podwykonawcy wskazują, że część pracowników tylko pobieżnie "okazała" plastikowy dokument, bez podawania jego numeru.
Właściciel firmy transportowej, z którym rozmawialiśmy, wskazuje też, że "cała odpowiedzialność spada na podwykonawców, którzy nie zawsze są uczciwi". Niektórzy pracownicy jeżdżą np. bez żadnych umów. Ich dokumenty w ogóle nie były sprawdzane.
Zdarza się, że podwykonawca zatrudnia pracowników "na czarno" i nikt nie sprawdza, czy masz prawo jazdy, czy go nie masz. Bierzesz jednak na siebie dużą odpowiedzialność. Każdy wypadek czy pijany kierowca to twój problem. Firma kurierska zapewnia sobie w regulaminach, że masz dochować pełnej staranności w trakcie wykonywania obowiązków - tłumaczy nasz rozmówca.
Podobnego zdania jest kurier z wieloletnim doświadczeniem, który tłumaczy, że "firmy kurierskie idą na łatwiznę".
Oni celowo biorą podwykonawców, żeby nie szukać kierowców. Po co im to? Mają trochę osób zatrudnionych na umowę o pracę, ale to niewielki odsetek wszystkich. Nie płacą od kierowców, a od specjalnych punktów usługowych - tłumaczy kurier z Bydgoszczy.
Mężczyzna dodaje, że "zwykle kierowcy są uczciwi" i mają uprawnienia, ale nie ma realnego narzędzia do kontroli. Wszystko polega na wzajemnym zaufaniu.
Czy przedsiębiorcy weryfikują uprawniania pracowników? Pojawiają się wątpliwości
Ktoś pokaże mi na szybko plastikowe prawo jazdy, albo spiszemy oświadczenie i gotowe. Nie mam dostępu do niezawodnego CEPIK-u. Policja też nie ujawni mi oficjalnie, czy mój kierowca ma prawo jazdy, czy nie. Firmy transportowe powinny mieć łatwy dostęp do bazy, która wskazuje, czy ktoś ma, czy nie ma "prawka" - dodaje właściciel firmy z woj. kujawsko-pomorskiego.
Marek Konkolewski, były policjant i ekspert w zakresie bezpieczeństwa w ruchu drogowym potwierdza w rozmowie z o2.pl, że temat jest zawiły. Chociaż obowiązujące przepisy nakładają na pracodawców obowiązek kontroli uprawnień, to nie dają skutecznych narzędzi do ich weryfikacji.
Aktualna, dostępna baza danych nie zawsze jest aktualizowana. W sieci są niekiedy błędne dane. Często kierowca legitymuje się plastikowym dokumentem, który nie jest zabierany przez policję. Firma transportowa uważa, że sprawa jest załatwiona. A kurier może mieć w tym momencie zabrane uprawnienia. Liczę jednak, że zapowiedzi wicepremiera Gawkowskiego dotyczące uproszczenia procedur rozwiążą problem - mówi Konkolewski w rozmowie z o2.pl.
Zadzwoniliśmy do firm kurierskich. Potrzebują kierowców?
Sprawdziliśmy, czy firmy kurierskie zatrudniają kurierów także na umowę o pracę, bezpośrednio. Największe przedsiębiorstwa w Polsce (InPost, DPD, DHL, UPS) na ten moment nie mają takich ogłoszeń, albo te pojawiają się sporadycznie.
Podając się za zainteresowanego kandydata na kuriera, zadzwoniliśmy na infolinię z prośbą o ujawnienie szczegółów zatrudnienia i informację, jakie dokumenty trzeba ewentualnie przekazać. Pracownicy nie byli w stanie udzielić takich informacji i kierowali na stronę internetową. Tam z kolei nie wymagano np. pokazania skanu ważnego prawa jazdy.
Czy więc firmy kurierskie w ogóle sprawdzają, kto u nich jeździ? Największe przedsiębiorstwa w kraju kontrolują uprawnienia, ale wyłącznie swoich podwykonawców. Nie są w stanie sprawdzać również ich pracowników.
Zarówno przed podjęciem współpracy z przewoźnikami, jak i w jej trakcie DPD Polska cyklicznie weryfikuje aktualność uprawnień przewoźników do prowadzenia pojazdów. Proces ten odbywa się w oparciu o system informatyczny i zintegrowaną bazę rządową, która pozwala na wiarygodne przeprowadzanie kontroli w przedmiotowym zakresie - twierdzi w rozmowie z o2.pl Maksymilian Pawłowski, kierownik ds. komunikacji korporacyjnej DPD Polska.
Pawłowski dodaje, że weryfikowana jest również niekaralność podmiotu współpracującego z DPD.
Przewoźnicy współpracują z DPD Polska jako niezależni przedsiębiorcy, którzy podlegają szczegółowej weryfikacji i są bezwzględnie zobowiązani do przestrzegania obowiązujących regulacji prawnych, w tym wytycznych i procedur DPD Polska - kończy manager firmy DPD.
W podobnym tonie wypowiadają się przedstawiciele DHL. Z kolei szef firmy InPost Rafał Brzoska zaapelował do rządzących o udostępnienie bazy danych osób, które mają prawo jazdy. To miałoby ułatwić weryfikację każdej osoby jeżdżącej dla firm kurierskich.
Zwracam się do pana premiera Krzysztofa Gawkowskiego, ministra cyfryzacji, oraz pana ministra Tomasza Siemoniaka, szefa MSWiA, o umożliwienie wszystkim pracodawcom możliwości szybkiej weryfikacji każdego z kierowców zatrudnianych przez firmy transportowe i logistyczne. Możliwości techniczne już są - wystarczy je udostępnić wszystkim zainteresowanym stronom, by zapobiec podobnym zdarzeniom w przyszłości - napisał Brzoska w serwisie X.
Do sprawy odniósł się wicepremier Krzysztof Gawkowski. Wicepremier zapowiedział, że do końca stycznia proces sprawdzenia uprawnień kierowców będzie "zautomatyzowany", a firmy będą mogły korzystać z bazy CEPIK-u.